O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Artykuły »  lista artykułów » 
Treść artykułu:

Dlaczego Prawo i Sprawiedliwości może przegrać kolejne wybory ?

W tytule pozwoliłem sobie postawić tezę, która może zostać odebrana przez wielu(szczególnie wyborczo zdeklarowanych) Czytelników,  jako teza defetystyczna. Celem tego tekstu jest opisanie(daleko ułomne!) mechanizmów  sprowadzających Naród , państwo i władzę do roli narzędzia za pomocą którego socjeta osiąga własne  cele, przedstawiając je jako oczekiwane i akceptowane społecznie. Już pobieżna analiza uwarunkowań zewnętrznych i wewnętrznych dotyczących naszego kraju pokazuje w jak trudnej sytuacji wyborczej znajdują się partie, które podnoszą w swoich programach konieczność przemodelowania polskiego życia politycznego zarówno w obszarze własnego podwórka, jak i akceptacji tych zmian na zewnątrz, chociażby w obszarze Unii Europejskiej. Przykładem tej szeroko zakrojonej walki propagandowej(i nie tylko) są metody  używane w bezwzględnym zwalczaniu partii (środowisk) które stawiają sobie inne cele niż te narzucone przez wielkich konstruktorów europejskiej sceny politycznej.  Modelowym przykładem takich działań jest Prawo i Sprawiedliwość, dla tego nim się posłużę w swoim opisie.

Przyczyny  zewnętrzne

Cofnijmy się do 2007 roku, w którym to Platforma Obywatelska wygrała wybory parlamentarne. Spójrzmy jak komentowano sukces PO w prasie światowej.

The Ekonomist:" Koniec emocjonującej ery rządów „okropnych bliźniaków" i dalej „dołączamy do chóru westchnień ulgi, jaki słychać w Europie. Jakikolwiek rząd powstanie, pisze tygodnik, jedno jest pewne: nowy rząd PO, współtworzony prawdopodobnie z PSL, może spodziewać się prawdziwego miesiąca miodowego w domu i za granicą. Największa demokracja wschodnioeuropejska, pisze tygodnik, zawładnięta została przez mściwą populistyczną kilkę, której pojęcie o świecie zewnętrznym wahało się od dziwacznego po przykre. Obawiano się, że polscy wyborcy okażą się zbyt apatyczni i rozczarowani, by wybory ich obeszły, a instytucje państwowe zbyt słabe, by stawić opór zakusom Kaczyńskich. Cenę za ich rządy zapłaciła nie tylko Polska, ale cała Unia Europejska, której najważniejszy nowy członek stał się wątpliwą reklamą skutków rozszerzenia, uważa tygodnik.
Za granicą nowy rząd będzie z radością powitany szczególnie przez Niemcy."

The New York Times: „Tym razem młodzi Polacy, nowocześni, obeznani z Internetem, przeciwstawili się apatii - a przy tym zmienili obraz Polski za granicą. Do tej pory Polska kojarzyła się z krajem zaludnionym przez starych złych wieśniaków, pisze „NYT", raczej niż przez młodzież podążająca za trendami i młodych biznesmenów z zasobną kieszenią, których spotkać można w kawiarniach i klubach warszawskich ."

Komsomolskaja Prawda: „W ciągu dwóch lat polscy bliźniacy swoim upartym nacjonalizmem porządnie sprzykrzyli się tak sąsiadom, w tym Rosji, jak i Unii Europejskiej".

Niezawisimaja Gazieta: „W komentarzu redakcyjnym podkreśla, że Tusk zwyciężył m.in. dlatego, że obiecał, że poprawi stosunki z Niemcami i Rosją. Unia Europejska, jak się wydaje, odetchnęła z ulgą. Bracia Kaczyńscy przysparzali UE wielu kłopotów".

Taki wizerunek „nacjonalisty" i „awanturnika" Kaczyńskiego miała przyjąć i przyjęła za swój opinia publiczna na zachodzie . Propagandowa szczepionka  na „kaczyzm" zadziałała  i spowodowała „głęboki oddech ulgi"(!!) na salonach politycznych, Europy, Rosji czy USA. Ale jak każda szczepionka, aby spełnić swoją rolę potrzebuje dawki przypominającej, tak i w tym przypadku trzeba było ją zaaplikować. I czy to zrządzeniem losu (czy ludzi) okazja na jej podanie nadarzyła się po tragedii  Smoleńskiej . Przekaz europejskich mediów był jeden: wina polskich pilotów , pijanego generała, i prezydenta samobójcy.  Rosja triumfowała! Na ile dawka przypominająca uodporniła europejską opinię publiczną na samodzielne myślenie, przekonaliśmy się w momencie ocenzurowania  podpisów pod zdjęciami na wystawie „Prawda i Pamięć. Katastrofa Smoleńska" eksponowanej w Parlamencie Europejskim 12 kwietnia 2011roku. Nie o sam fakt ocenzurowania przez kwestorów europejskich tu chodzi ( tego można było się po nich spodziewać), ale o brak reakcji(!) na ten fakt, opinii publicznej w krajach tak mocno'' miłujących wolność i demokrację'' Taka postawa nie powinna nas jednak specjalnie zaskakiwać. Bo czego można było się spodziewać po idiotach chodzących w koszulkach z  Che Guevarą i stawiających zarzuty swoim rządom o zbyt małą wrażliwość na(ich) lumpen-proletariackie  potrzeby(!). Czego można się spodziewać po rządach i  politykach( wyborczo uzależnionych),  kształtujących opinię publiczną( we własnych krajach) w duchu modyfikowanego marksizmu! Lewacka ideologia ,podlana sosem politycznej poprawności  stała się nowym duchem Unii Europejskiej. A taka Unia w żadnym momencie nie udzieli namaszczenia temu, kto będzie mówił o odrębności narodowej czy niepodległości własnego państwa w ramach jej struktury. Eksperyment węgierski wystarczy! I już nikt, w tym i w  Polsce, z jej tak ważnym , strategicznym położeniem nie ma prawa go powtórzyć. Jakie więc siły polityczne w naszym kraju będą wspierane przez tzw. „demokracje zachodnie" i „postępową światową opinie publiczną" nie pozostawia wątpliwości. Tym bardziej że podpisany przez Polskę(niestety piórem śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego) „Traktatat Lizboński" otwiera możliwości bezpośredniej już ingerencji  UE w wewnętrzne sprawy krajów członkowskich. W tym ,między innymi decydowania kto( np.)  w naszym kraju ma sprawować władzę a kto nie! Tak o tym pisze  S. Michalkiewicz w swojej książce zatytułowanej „ Najnowszy testament":

A w państwie związkowym(a taki nadał charakter podpisany przez Polskę „Traktat Lizboński Unii Europejskiej. przypis autora art.) żadne z jego części składowych nie są niepodległe, bo nigdy żadna część składowa jakiegokolwiek państwa nie była i nie będzie niepodległa, gdyż podlega władzom tego państwa właśnie jako jego część składowa. I dalej: Nie będzie też suwerenna, bo zawarta w traktacie lizbońskim tzw. zasada lojalnej współpracy, głosząca, iż państwa członkowskie muszą powstrzymać się przed działaniami, które mogłyby zagrozić urzeczywistnieniu celów Unii Europejskiej, nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że atrybut suwerenności będzie przysługiwał władzom Unii-bo to one, niezależnie od kompetencji formalnie przekazanych, będą decydowały co mogłoby zagrozić, a co nie."

Przyczyny wewnętrzne

Jak pisałem wyżej. Dzisiejsza Europa z jej „kawiorową lewicą" pełną „komunistów- miliarderów, kochających luksus" ( jak charakteryzuje współczesną lewicę europejską Oriana Fallaci ) uzbrojona w instytucjonalne narzędzie jakim jest UE, nie zniesie żadnych przeszkód w realizowanej przez siebie polityce wielopoziomowego zbliżenia z  Rosją. Tusk po wygranych wyborach w 2007 roku zrozumiał, że ta dobra(dla niego i jego partii) koniunktura nakręcona w Berlinie, Paryżu czy Moskwie nie potrwa długo, jeżeli  nie wykaże gotowości wsparcia owego planu zbliżenia. Zaowocowało to postawą niebywałego wręcz serwilizmu jego samego i jego rządu wobec europejskich salonów. „Ruki pa szwam!" Jak mawiają Rosjanie. Takiej postawy od niego oczekiwano i taką uzyskano .Tym zewnętrznym wymogom towarzyszyły ,oczekiwania ośrodków wewnątrz kraju, które desygnowały Platformę do" władzy". Ośrodki bez pomocy których partia Tuska i on sam nie byliby zdolni zaistnieć ani w przestrzeni politycznej,  ani medialnej ,ani  świadomości wyborcy. Najlepiej te środowiska (które de facto wytyczają kierunek  polityki obecnego rządu) charakteryzuje prof. Zybertowicz  nazywając je: antyrozwojowymi grupami interesu.  Oto jakie najważniejsze cechy wyróżniają według  prof.  Zybertowicza te grupy :

„1. AntyRozwojowe Grupy Interesu (ARGI) - obecne zapewne w każdym nowoczesnym systemie społecznym - w Polsce posiadają następujące cechy:

  • są usadowione w rdzeniowych miejscach organizmu państwowego lub mają do nich bezpośredni dostęp:
  • są zagregowane (skoordynowane) w taki sposób, że działają jako samoregulujący sie, aktywnie rozpoznający otoczenie układ, nie tylko elastycznie reagujący na zagrożenia, ale też niekiedy potrafiący z wyprzedzeniem je neutralizować

 

 

 

  • jadrem najsilniejszych ARGI i źródłem ich siły są zasoby i metody odziedziczone po

 

komunistycznych służbach specjalnych.

(2) ARGI uniemożliwiają państwu realizacje interesów teoretycznych, tj. spójne działanie na rzecz dobra wspólnego.

Jak łatwo zauważyć te nieformalne grupy nie poprzestają na wywieraniu nacisku na  formalnie wybraną władzę(np. w obronie własnych interesów ekonomicznych) , ale stają się faktyczną władzą . Przy użyciu (przypominam za prof. Zybertowiczem): zasobów i metod odziedziczonych po komunistycznych służbach specjalnych. Ten opis świetnie koresponduje z wywiadem jakiego udzielił portalowi Niezależna.pl w 2009 roku wieloletni funkcjonariusz wywiadu PRL Gromosław Czempiński na temat powoływania do życia Platformy Obywatelskiej:

„Nie było łatwo im wytłumaczyć, że mogą nadać nowy impet na scenie politycznej" - powiedział nam Czempiński o swoich rozmowach z Tuskiem i Olechowskim.
Czempiński potwierdził, że był tą osobą, która dała początek partii. Jak stwierdził, PO powstała dzięki jego rozmowom z politykami i długim przekonywaniu ich, że teraz jest czas i miejsce na powstanie partii. Rozmawiał z wieloma z nich, również z trójką tych, których później nazwano ojcami założycielami, trzema tenorami - Olechowskim, Płażyńskim, Tuskiem.

- Nie było łatwo im wytłumaczyć, że mogą nadać nowy impet na scenie politycznej- powiedział Niezależnej.pl Czempiński. Dodał, że choć długo to trwało, PO odniosła sukces.

- A potem jak przystało na człowieka ze służb nie rościłem sobie żadnych pretensji do tego, aby być członkiem partii albo działać. Ludzie ze służb nie powinni być w polityce- wyjaśnił Niezależnej.pl Czempiński."

Tak został zbudowany niezbędny element dla funkcjonowania tego systemu. Partia polityczna, która w przyszłości, po wygraniu wyborów, miała ponownie(!) wyprowadzić władzę z  konstytucyjnie  do tego uprawnionych struktur państwa, do nieformalnych grup takiego uprawnienia nieposiadających. Jedyną rolę jaką tej partii pozostawiono, to rola zasłony,  przykrywającej faktycznie rządzący w Polsce „klub gangsterów". Przykład afery hazardowej jest tu najbardziej wymowny. Temu patologicznemu zjawisku , towarzyszy jeszcze jedno, nie mniej groźne, na które warto zwrócić uwagę. Opisuje się je jako  domykanie  systemu.

Rozszczelnienie systemu politycznego w Polsce nastąpiło w konsekwencji  ujawnienia Afery Rywina w 2002 roku. W wyniku badań Komisji Sejmowej powołanej na okoliczność wyjaśnienia afery, po raz pierwszy ujawnione zostały nieformalne struktury mające decydujący głos w rządzeniu krajem. To ujawnienie (na wielu poziomach) nieformalnych powiązań i uzależnień, było jednym z powodów upadku w 2004 roku rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej i wprawdzie krótkotrwałym(ale) wycofaniu akceptacji przez społeczeństwo dla tak funkcjonującego systemu politycznego . Był to pierwszy i prawdopodobnie ostatni akt społecznej dezaprobaty z tak poważnymi konsekwencjami politycznymi, bezpośrednio zagrażającymi fundamentalnym interesom grup nieformalnych. To chwilowe społeczne przebudzenie odrzucało  konstrukcję państwa i sposobu sprawowania w nim władzy , ustalonej jeszcze przy okrągłym stole . Na ustaleniach którego zbudowano Trzecią RP. Długotrwała dekompozycja tego systemu (np. pełna kadencja rządów PiS-u z jej gloryfikacją państwa)  oznaczała dla grup nieformalnych utratę faktycznej władzy, politycznej  i ekonomicznej. Stąd  rozpoczęto poszukiwanie i promowanie takiej partii politycznej, która zastąpiłaby zgrany na tamtą chwilę SLD, wyeliminowała groźny PiS i przywróciła status quo ante. Tą partią stała się Platforma Obywatelska. Spełniała wszystkie warunki. Wielopłaszczyznowe uzależnienie tej partii od ludzi byłych komunistycznych służb specjalnych, w tym uzależnienie finansowe(co opisuje w swoim artykule" Od Kubiaka do Sobiesiaka" Krzysztof Wyszkowski) dawały  możliwości pełnej kontroli. Ale co  najistotniejsze! Pozbawionej aspiracji rządzenia, uznającą samo nazywanie ich władzą za wystarczające. Rozpoczęto  gigantyczny wysiłek propagandowy zmierzający do takiego momentu w którym w odczuciu społecznym Prawo i Sprawiedliwość będzie postrzegane jako (jedyne!) zagrożenie dla państwa polskiego i wolności obywatelskich. Ten zabieg powiódł się w stu procentach. Zakończył się poparciem społecznym pozwalającym wygrać Platformie wybory w 2007 roku. Etap uszczelniania systemu zakończono sukcesem . Podobnie jak na  europejskich salonach politycznych  tak i w polskim  saloniku gangstersko-politycznym  można było usłyszeć głęboki oddech ulgi. Wydaje się że ten stan zadowolenia może jeszcze potrwać. Niewykluczone jednak , że, będzie mu towarzyszył coraz  płytszy oddech.

Cezary Wach

powered by QuatroCMS