Wróg znowu zaatakował? Kiedy padły pierwsze zarzuty wobec znanych ludzi Kościoła – ojca Hejmo, ks. Czajkowskiego, ks. Malińskiego, czy bpa Pieronka, katolicy postępowi cieszyli się z kompromitacji katolików konserwatywnych i vice versa – ci drudzy zacierali ręce na okoliczność zdemaskowania „postępowców”. W miarę jednak postępowania lustracji, hierarchia kościelna coraz bardziej cementowała się wokół wizji Kościoła Zwycięskiego. Tak więc, gdy w ostatnich dniach „Gazeta Polska” zarzuciła arcybiskupowi Wielgusowi współpracę z komunistyczną bezpieką, usłyszeliśmy solidarne już słowa „oburzenia i solidarności”. Tak, to prawda, w ostatnich latach Kościół okazał się – bo inaczej być nie mogło – Zwycięską Niewiastą, która mocą Chrystusowej Miłości depcze kolejne wcielenie starodawnego węża. Bylibyśmy jednak wyjątkowo pyszni, uważając, że tym razem owo zwycięstwo nastąpiło bez upadku apostołów – bez naszego upadku. Niestety, w historii zbawienia zawsze będą Judasze i Piotrowie. Jakże wielka i piękna jest ta druga postać, przede wszystkim z racji ożywczego płaczu, a później budowania swoją słabością współwyznawców w Chrystusie. Dzisiaj, gdy słyszę aroganckie wypowiedzi uczniów Chrystusa, piętnujące „inkwizytorów trudnej historii”, próbuję wyobrazić sobie współczesnego Piotra, gdy usłyszał nocne napomnienie „koguta”. „Przecież nie miałem innego wyjścia. Żeby Ci służyć, Panie, musiałem jechać na spotkanie z Twoim Słowem na uniwersytecie w Belgii lub w Paryżu. Czy taki drobiazg, jak paszport, mógł być przeszkodą? Nic nie podpisywałem...” To nie jest z pewnością dialog Piotra z Panem.... Również, gdy słyszę wyrecytowane z głębi nieomylnego intelektu prawdy objawione abpa Życińskiego nt. „radykalizmu”, „dzikiej lustracji”, itp. słyszę właśnie owego „inkwizytora”, który zawsze wie lepiej, karci, napomina i sądzi. Podczas wizyty w Polsce Papież – Niemiec powiedział rzecz szczególnie ważną: Historia, zwłaszcza ta niezbyt odległa, może być rozpatrywana wyłącznie w kategoriach duchowych, bowiem ludzie w niej uczestniczący zmuszeni byli do wyborów właśnie duchowych... Czy można było trafniej prosić o poszukiwanie wymiaru świętości w okresie totalitarnych reżimów? Tymczasem zaś trwa z jednej strony lubieżne grzebanie w archiwach diabła, z drugiej zaś próba ich pieczętowania dla obrony „pijaru” (czyli parodii świętości) społecznej elity (także w jej kościelnej części). To jednak owym kanonizowanym „pijarowcom” nie wystarcza – każdy, kto przypomina im słabość lub zdradę, choćby epizodyczną, jest również wrogiem Kościoła – masonem, fundamentalistą, inkwizytorem, krzyżowcem, etc. Mistrzem KUL – owskich humanistów był (?) francuski historyk M. Bloch, według którego HISTORIA nie ma czasowych przedziałów, po prostu trwa – jest. Oto dlaczego „pieczętowanie” jakiegokolwiek jej segmentu jest kaleczeniem współczesności, czyli po prostu – życia. |