O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Felietony »  lista felietonów » Stanisław Floriański:Cimoszewicz- syndrom sztokholmski, czy głos zaplecza Platformy Obywatelskiej?
Treść artykułu:

Cimoszewicz- syndrom sztokholmski, czy głos zaplecza Platformy Obywatelskiej?

 

„Dziennik” z 15 stycznia 2010 zamieścił wywiad z Włodzimierzem Cimoszewiczem zatytułowany „Niedługo w Polsce zaczną się wojny”. Cimoszewicz odpytywany na okoliczność zbliżających się wyborów prezydenckich, uzasadnia dlaczego należy (według niego) zablokować możliwość reelekcji na Urząd Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego  i dlaczego on nie wyklucza poparcia w tych wyborach kandydatury Donalda Tuska. Zastanowiło mnie jakież to okoliczności  musiały zaistnieć, że  człowiek który w 2005 roku na polecenie PO został wycięty z wyścigu do Belwederu przez sławetne trio Miodowicz, Brochwicz, Jarucka, dzisiaj wśród tych samych ludzi szuka sprzymierzeńców. Ponieważ słyszałem o różnych spóźnionych reakcjach ludzi na traumatyczne przeżycia, pomyślałem, że oto mamy przykład (rozciągniętego w czasie) syndromu sztokholmskiego. I pewnie tkwiłbym w tym przekonaniu, gdyby nie wypowiedź Czempińskiego (oficera wywiadu PRL) na temat powstania Platformy Obywatelskiej. Otóż Czempiński w jednym z udzielonych przez siebie wywiadów  mówi: Miałem dość duży udział, w tym że powstała Platforma, mogę powiedzieć, że odbyłem wtedy olbrzymią liczbę rozmów, a przede wszystkim musiałem przekonać Olechowskiego i Piskorskiego do pewnej koncepcji, którą później oni świetnie realizowali -. Z kolei na blogu Aleksandra Ściosa przeczytałem o marszałku Sejmu  Komorowskim jako -człowieku znanym ze szczególnych sympatii i znajomości z ludźmi WSI, mocno wspieranym przez to środowisko. Tak budowano zaplecze Platformy Obywatelskiej - jedni wprowadzali cywilne spec-służby, drudzy „wojskówkę”. Tajemnicą poliszynela jest, że wewnątrz tego zaplecza toczyła się i toczy  zażarta walka o wpływy, a właściwie o te tłuste kąski, które jeszcze można wyrwać dla siebie np. z majątku narodowego. W tym wyścigu po pełne koryto, jedni jeszcze stawiają na Platformę Obywatelską, inni już zerkają w stronę reaktywowanego Stronnictwa Demokratycznego. A co z Cimoszewiczem? Czytając jego biografię widzimy obraz pryncypialnego komunisty – człowieka, który nie tylko zrobił błyskotliwą karierę w PZPR, ale miał silne poczucie przynależności do nomenklatury partyjnej, a szczególnie władzę którą owa przynależność dawała. Rzeczą naturalną więc było dla Cimoszewicza, że kiedy wywiad PRL zwrócił się do niego z propozycją współpracy, ochoczo tę współpracę podjął, stając się Włodzimierzem Carex-Cimoszewiczem. W świetle tego bardziej uprawniona wydaje się teza że głos Carex- Cimoszewicza jest w konsekwencji głosem zaplecza PO, z którym jest związany zarówno towarzysko jak i (w niedalekiej przeszłości) organizacyjnie, a nie głosem człowieka o traumatycznych doświadczeniach. Jest też korzyść osobista. Powrót na salony władzy (choćby krótki), pozwala  poczuć się jak kiedyś między towarzyszami Olinem czy Alkiem. No i ten upojny zapach władzy, zamiast smrodu białowieskich bagien.

Stanisław Floriański

powered by QuatroCMS