Stany zjednoczone Europy wschodniej (20.06.2014) W czasach demoludów było w obiegu dużo kawałów i żartów na temat tego czym się różni USA i PRL. Puenta każdego była taka, że właściwie niczym. Ale teraz dopiero zostaliśmy w tym sądzie utwierdzeni. Co prawda została nam jeszcze afera rozporkowa, ale kto wie pan prezydent żywotny - to nic nie staje na przeszkodzie. Na aferę podsłuchowywową nie ma co zwracać uwagi, bo być może się okaże, że w obawie przed czymś większym upubliczniono coś dla zasłony. Tym bardziej, że człowiek, który to zrobił, jednego dnia bluzga na dr Chazana a drugiego na rząd, przecież to się kupy nie trzyma i w tym właśnie może być usłużność pana Latkowskiego dość znacząca. A na sumieniu to on trochę a nawet więcej ma. Tak więc nie ma się co podniecać tym bardziej, że wiemy tyle ile chcą żebyśmy wiedzieli. Jako tako wiarygodnego źródła wiedzy w Polsce nie ma. A choć jest to na uwięzi, że jak coś powie to przyjdzie cichy samobójca i kamień w wodę. Należy więc się zastanowić nad tym, co może być takiego, o czym społeczeństwo na pewno nie może się dowiedzieć. Takim czymś może być tylko jedna rzecz – coś na samego Premiera (niekoniecznie pokrywa się z płemielem). Jest taka stara opowieść syberyjka powtarzana wielokrotnie jak to zesłańcy w ucieczce pożerali siebie wzajemnie. Jednak ktoś zostawał – najmocniejszy. Tak więc analogia jakby jest. Przecież wiadomo, że jakby wszyscy powiedzieli od razu to co wiedzą, to czym by nas przez dłuższy czas karmili. A przecież wszyscy wiedzą, że czas to pieniądz. Im dłużej się pisze, mówi, przedstawia, komentuje a wszystko okraszone co rusz reklamą to kasa do kieszeni płynie. Nie bądźmy więc naiwni, że się czegoś dowiemy. Pokołują nas tak z tydzień i się wszystko rozmydli. Wojciech Kalisz |