Czas bezkręgowców (23.11.2014) Polska demokracja w rozkwicie. Ostatnie wybory samorządowe praktycznie wygrali wszyscy – w niedziele zwycięski był PiS, w poniedziałek – PSL, a we wtorek – PO. A Narodowcy śpiewają już, że „jutro będzie nasze”. Trwają też poważne spory politologów z kryminologami, czy owo zwycięstwo zostało wylosowane, czy zorganizowane…? Tak, czy inaczej należy się spodziewać, że w najbliższych wyborach do Kongresu USA partia Piechocińskiego i Jarubasa wygra przynajmniej w dwóch stanach, a Obama zaproponuje jej koalicję. W istocie, rzecz całą należy sprowadzić na właściwy – biologiczny poziom. Okaże się wtedy, że w Polsce (i nie tylko) przyspiesza proces ewolucji. Powoli odchodzi w niebyt pokolenie połamanych przez PRL – ludzi, którzy wiedzieli jeszcze co dobre, a co złe, ale których historia lub źli ludzie skrzywdzili, „zmuszając” do złych wyborów. Jednym słowem – ludzie z przetrąconymi kręgosłupami. Zastępują ich ludzie wyhodowani w III Rzeczypospolitej, dla których owe dylematy, jakiś honor, jakieś zasady są abstrakcją. Oto jeden z „wygranych” burmistrzów zastanawia się jak wynagrodzić konfidenta, który będąc w otoczeniu rywala, systematycznie na niego donosił – czy ustanowić go dyrektorem szkoły, czy innej ważnej instytucji? Kiedyś wypłacało się takiemu 30 srebrników, dzisiaj się honoruje – oto znak czasu. Czasu bezkręgowców. Piotr Opozda |