O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Felietony »  lista felietonów » Wojciech Kalisz: Rozważania na wiosnę
Treść artykułu:

Rozważania na wiosnę

(13.03.2016)

 Na wiosnę 2016 roku obchodzić będziemy wielką rocznicę – odległą, która ostatecznie zaważyła na losach naszego państwa. Chodzi oczywiście o Chrzest Polski 966, od którego mija 1050 lat. Od 6 lat na wiosnę mamy kolejną rocznicę katastrofy smoleńskiej, wielkiej tragedii, dotąd niewyjaśnionej i coraz bardziej zacierającej się.

Lubię dokonywać analogii, twierdzę też, że historia aczkolwiek niedosłownie, ale się powtarza, jednym słowem, coraz bardziej jestem przekonany o spiskowej teorii dziejów.

Chrzest Polski, jakby nie patrzeć, był wydarzeniem politycznym, za którym stopniowo szła tzw. chrystianizacja. Jak wynika z wielu kronik, szła bardzo opornie. Proces chrystianizacji według niektórych historyków trwał aż do XIV wieku. W jej trakcie były powstania przeciwko wierze i wielmożom, porzucenie wiary na Pomorzu i w innych miejscach. Jednym słowem nasi praojcowie nie przyjęli nowej wiary z entuzjazmem. Aż ciśnie się porównanie do wejścia Polski do Unii Europejskiej. Praktycznie takie same dylematy. Jak nie przyjmiemy chrztu, najadą, zniewolą i siłą narzucą. Jak nie wejdziemy do UE, zostaniemy zaściankiem Europy, znikną pieniądze, kontrakty, przyjmą innych a my dostaniemy się znów w łapy kremla.

A teraz po prawdzie. Ani w jednym i drugim przypadku nie byliśmy inicjatorami tego co zaszło. Raczej trwał wyścig o wpływy. Dokąd sięgało chrześcijaństwo zachodnie tam, były wpływy cesarza, a cesarz jak widomo na ziemi władza najwyższa. Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego to wielki i potężny twór, oprzeć mu się to tyle co zginąć.                           W polityce ważne są pozory. Trzeba tak zrobić, żeby zainteresowany myślał, że sam to wymyślił i zrobił to, co już z góry jest ustalone. Tak mniej więcej jak przy rozpadzie komunizmu i okrągłego stołu. Doszło więc do symbolicznego chrztu Mieszka, a potem Polski. Późniejsi okrzyknęli go bohaterem co to nie dał się Niemcom, a przyjął chrzest od Czech. Tylko, że Czechy w tym czasie były poddane Niemcom.

I per analogiam. Wielki szum o wejście do UE. Lata pertraktacji, kombinacji, funduszy pomocowych dla wyrównania szans (przekupywania oponentów), sfałszowane referendum i wreszcie jest 1 maja 2004. Zwycięstwo! jesteśmy w Unii. Prawda niestety jest bardziej prozaiczna. Unia (czytaj Niemcy) wyjścia nie miała i przyjąć nas musiała, bo kto będzie na nią pracował. Mieli więc dylemat przyjąć nowych lub wpuścić tabuny tureckich i arabskich próżniaków (próżniacy i tak właśnie wchodzą). Wybrali wariant pierwszy, ponieważ my im jeszcze pompujemy za to kasę.  Wyliczono, że do tzw. absorpcji unijnych funduszy jeszcze dokładamy. Przecież pensje tym wszystkim doradcom i innym innowacyjnym  płaci państwo polskie. Agencji unijnych jest w Polsce więcej niż agencji towarzyskich, więc musi to być niezły biznes. Od roku wpłacamy więcej niż wyjmujemy.

Co będzie z przyjęcia nas do UE można będzie ocenić za 10 – 20 lat, bo wszystko należy oceniać po zakończeniu.

Przyjęcie chrztu można ocenić już od dawna. Nie pokuszę się jednak o taką jednoznaczną ocenę w sprawach przyjęcia wiary. Można jednak dokonać oceny politycznej i ekonomicznej. W sensie ekonomicznym skorzystaliśmy bardzo dużo. Mnisi nauczyli nas budować z kamienia i uprawiać rolę. W sensie politycznym chrzest odsunął ekspansję niemiecką na wschód, która byłaby znacznie gorsza od krzyżackiej, z nią częściowo przy pomocy Ruskich i Litwinów jakoś sobie poradziliśmy. Niemcy potrzebowali na ten „anschlutz” kilkuset lat, rozbiory, obie wojny zakończone klęskami i  można powiedzieć w 2004 roku osiągnęli sukces, sami weszliśmy im w łapy.

Co z tego będzie – nie wiem, trzeba od czasu do czasu, o ile można, prać po łapach!

Na koniec o katastrofie smoleńskiej. Za kilka dni odbędzie się premiera filmu „Smoleńsk”. Oczywiście film nic nowego nie wniesie, bo nie takie jest jego zadanie. A tak na marginesie, myślę, że katastrofę smoleńską należy badać pod względem politycznym. Przyczyny wypadku jako zdarzenia bezpośredniego mają tu mniejsze znaczenie, wyjdą przy tym pierwszym. W zwiastunie pada jedno ważne a może najważniejsze zdanie. „Prawda o Smoleńsku Polaków przerazi”. Podpierając się spiskową teorią dziejów i zakładając, że była tam siła sprawcza, to musiała mieć motyw, który zawsze jest najważniejszy. Kto więc najwięcej skorzystał na śmierci prezydenta, generalicji i ważnych dla państwa osób? Właśnie dlatego prawda może porazić.

Wojciech Kalisz

powered by QuatroCMS