O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski, 2007, nr 6
Treść artykułu:

Uderz w stół...

czyli zasłużeni dla regionu dali głos  

           

 

W świątecznym wydaniu samorządowych  „Ech Łysogór” zabrała wspólny głos wielopokoleniowa redakcja tego kolorowego świerszczyka z życia burmistrza. Okazją stało się zamieszczenie w nim (nawiasem mówiąc bezprawnie, co zamierzam udowodnić) i poddanie marksistowsko - leninowskiej egzegezie mojego tekstu z „Kuriera Świętokrzyskiego” – „Bodzentyński Szmaciak w odwrocie, czyli Polska w pigułce”. Obraziłem w nim ponoć „personalnie wielu ludzi zasłużonych dla Bodzentyna”. Że zasłużonych w ostatnim półwieczu (np.dla bolszewizacji społeczeństwa)  – zgoda, ale personalnie? Nie czuję się uprawniony do analiz literackich, dlatego powstrzymam się od stosownego wykładu. Macie w redakcji etatowego polonistę, niech wam wyjaśnia (choć obawiam się, że o Szpotańskim mogli mu nie powiedzieć).

Skoro o "zasłużonych" mowa, wypada  wspomnieć nieco o owych zasługach. Może chwilowo zamiast biogramu przytoczę fragment ustnego donosu dla bezpieki z 1977 r. zasłużonego nauczyciele na przeciętnego ucznia :

 

do żadnej organizacji młodzieżowej nie należał. Wymieniony w 1976 r. ukończył Liceum Ogólnokształcące w Bodzentynie i zamierzał wstąpić do WSD w Kielcach. Dyrektor Liceum prowadził z wymienionym rozmowę celem odciągnięcia go od powziętego zamiaru oferując mu nawet pomoc dostaniu się na wyższą uczelnię świecką w Kielcach. Z przeprowadzonej rozmowy dyrektor szkoły odniósł wrażenie, że nie został on przekonany co do dalszego kierunku studiów i ostatecznie zdecydował się wstąpić na KUL w Lublinie, w którym przebywa do chwili obecnej. W liceum był uczniem bardzo zdolnym - przeciętna ocen ze wszystkich przedmiotów 4 z plusem. Brał udział w olimpiadzie z historii. Uchodził w klasie za inteligentnego, koleżeńskiego i obowiązkowego. Do kościoła chodził lecz bliższych kontaktów z księżmi parafii Bodzentyn nie utrzymywał (...)” 

O innych zasługach i innych zasłużonych  będę systematycznie informował. Oczywiście, znam je od dawna, ale nie zamierzałem dla taniej sensacji dzielić się swoją przykrą wiedzą. Cierpliwość ma chyba jednak swoje granice… Wróćmy jednak do innych zarzutów wobec mojej osoby:

- nie uczestniczę w patriotycznych akademiach, 

- używam wulgarnego języka,

- nie potrafię przepraszać owych zasłużonych, a przecież „wielu ludzi wywodzących się z Bodzentyna zajmuje wysokie stanowiska w administracji rządowej, samorządowej, świecie nauki i kultury. Wielu z nich zdobyło wysokie tytuły naukowe, wobec czego nie mogą być „kołtunami”. 

Cóż powiedzieć? Jest głupota, która boli. Nie kokietowałem, gdy zakończyłem ów artykuł, który tak bardzo was poruszył, uwagą, że większość mieszkańców Bodzentyna(podobnie jak Kielc lub Poznania) – to ludzie normalni. Ostatnie zdanie Waszej tchórzliwej „polemiki” ( bo ukrywającej się pod szyldem „Redakcji”) wskazuje, że wśród utytułowanych i zasłużonych długo by ich szukać….   

                                   Piotr Opozda

 

P.S. Za sprawą burmistrza Kraka "Szmaciak" Szpotańskiego w mojej naiwnej interpretacji zdominował również ostatnie posiedzenie Rady Miejskiej i zebranie mieszkańców w miejscowej remizie strażackiej...  Także na obu rynkach próbowano organizować "gniew ludu" i zbierać podpisy pod donosem do (jeszcze) ministra Giertycha z informacją, że nie wychowuję patriotycznie młodzieży.  Tak oto życie dopisało do "Wojny pcimskiej" współczesny epilog...   

I jeszcze jedna uwaga:

W komentowanym materiale „zaprezentowano” również sprawę ugody sądowej między Kazimierzem W., a Markiem K. Przecierałem oczy ze zdumienia. Nie będę jednak polemizował lub prostował. Po przekroczeniu pewnej bariery kłamstwa i podłości rozmowa, nawet polemiczna, staje się  niemożliwa.

 

 

 

 

Szmaciak w krawacie,

czyli wojna pcimska /fragmenty/ 

 /…/ Z okopconego tego gara

w górę śmierdząca bucha para,

a wiedźmy mruczą i bajdurzą,

widać, że przyszłość z pary wróżą.

Nagle, klnąc brzydko: „Psiakrew! Psiakość!

No, k..., przechodź ilość w jakość!”,

wrzuciły w gar cuchnące ziele —

i zapachniało PRL-em. 

Jest to przedziwna woń nad wonie,

w której nasz kraj ojczysty tonie.

Trudno opisać ją w dwóch słowach,

bo ni komora to gazowa,

ni sracz podmiejski pełen łajna.

Woń to zupełnie nadzwyczajna,

niezwykłej destylacji produkt,

cudowne osiągnięcie Wschodu,

gdzie na ogromnych, hen, przestrzeniach

nawet i złoto w gnój się zmienia. 

 

W tym miejscu jędz rozlega skrzek się:

Do diabła kocioł całkiem wściekł się

i zamiast przyszłość przeszłość wróży!

Tu chór czarownic się odzywa:

Patrz, tanie, to twój główny rywal,

obecny pan na Strasznym Dworze!

Lecz da Belzebub, że go zmożesz,

bo jak wskazują piekieł znaki,

najodporniejsze są Szmaciaki!

 Janusz Szpotański, 1984

 

Gmimnazjalny saloon 

           

       Niemal od początku swojego funkcjonowania bodzentyńskie gimnazjum jest nieustającym miejscem bitwy między młodzieżą poszczególnych części gminy.  Zresztą, nie tylko bodzentyńskie… Wydaje się, że nauczyciele nie są  już w stanie  zapanować  nad  zbiorowymi pojedynkami… Do kolejnego starcia doszło kilka tygodni temu między młodzieżą dwóch klas. Już po fakcie dyrektorka wezwała policję i sprawa ma swój finał w starachowickim sądzie. Rodzice  kilkunastu obwinionych uczniów są rozgoryczeni. Uważają, że szkoła nie wywiązała się ze swoich opiekuńczych zadań,  że dyrekcja jest niekonsekwentna, że  poza grą na przeczekanie nie ma żadnego programu wychowawczego. „Skoro konflikty i rękoczyny mają miejsce od dawna, to dlaczego  dopiero teraz zdecydowano się oddać sprawę policji?” Dyrekcja odpiera zarzut rozłożeniem rąk: „okazaliśmy się bezsilni, więc musieliśmy… Taka konstatacja jest w zasadzie wychowawczą kapitulacją.  Najpierw „jakoś to będzie”, a później  od razu użyto ostrej amunicji… Po czymś takim należałoby oczekiwać nie tylko moralnej, ale i formalnej kapitulacji, czyli złożenia rezygnacji…

            Daleki jestem od obwiniania kogokolwiek z nauczycieli lub rodziców, a jeśli już to idiotyczne założenia oświatowej reformy sprzed kilku lat. Winna jest też chyba  zakorzeniona w naszej świadomości pewna postawa wychowawcza, sprowadzająca się do powierzchowności i formalizmu. Władze oświatowe i samorządowe wymagają od szkół  w zasadzie tylko jednego: porządku w papierach i na grafiku. Odfajkować patriotyczną  akademię,  uzupełnić dokumentację, po bizantyjsku podjąć  burmistrza i … udając, że wszystko w porządku jak najszybciej pozbyć się ze szkoły uczniów, zwłaszcza tych trudniejszych.

            Nasze szkolnictwo wymaga naprawy – to nie ulega wątpliwości. Jest jednak jeden warunek powodzenia: pokora wobec faktów. I dlatego jestem pesymistą, bowiem na butnej twarzy odpowiedzialnego za szkoły p. J. Kozery trudno takową dostrzec, zaś nauczyciele i rodzice okopawszy się na swoich wygodnych pozycjach marzą albo o wcześniejszej emeryturze, albo celujących ocenach dla swoich pociech. 

            Bodzentyńskie gimnazjum nosi zaszczytne imię J. Piwnika  „Ponurego”.  Patron był bardzo wymagający … wobec siebie.

 Stańczyk 

 

Postscriptum 

 

Sąd umorzył postępowanie… 

 

Sąd Rodzinny w Starachowicach postanowieniem z 12 grudnia br. umorzył postępowanie w sprawie 18 uczniów bodzentyńskiego gimnazjum. Oto uzasadnienie do tego postanowienia:  

Analiza materiału zgromadzonego w sprawie i okoliczności z niego wynikające nie dają podstawy do prowadzenia postępowania w zakresie czynu zarzucanego nieletnim kwalifikowanego z art. 158§lk.k.Z wyjaśnień wszystkich nieletnich przesłuchanych w sprawie niniejszej wynika, że w dniu 6 września 2007r. (data mylnie określona w postanowieniu z dnia 9 listopada 2007r. o wszczęciu postępowania i o przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego na dzień 24 września 2007r.) na terenie Gimnazjum w Bodzentynie doszło do niegroźnej przepychanki, drobnej szarpaniny pomiędzy uczniami z dwóch trzecich klas na tle istniejącego już wcześniej konfliktu dotyczącego zamieszkiwania w innych miejscowościach, który do tej pory nie był rozstrzygany na podobnych zasadach.Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że zaraz po zaistnieniu zdarzenia nie zostało przeprowadzone jego szczegółowe wyjaśnienie przez władze szkoły ani też przez wezwaną następnie policję. Całe działanie wymienionych organów ograniczyło się tylko do spisania danych uczniów, którzy przebywali w tym czasie na korytarzu gdzie doszło do przepychanki i przesłania tych materiałów do Sądu. Tymczasem z analizy wyjaśnień wszystkich nieletnich wynika, że w zdarzeniu tym w ogóle nie brali udziału nieletni Karol W. i Mikołaj S. a udział Damiana S. i Kamila L. jest, co najmniej wątpliwy. Przy czym co nie może nie budzić zdziwienia w zawiadomieniu zostali ujęci wszyscy chłopcy obecni w szkole w dniu 6 września z klasy IIIa. Wynika z tego, że w tym wypadku nauczyciele ograniczyli się wyłącznie do potwierdzenia listy obecności. Inaczej, było tylko w przypadku wychowawcy klasy IIId, który po przeprowadzeniu wewnętrznego postępowania wyjaśniającego w swojej klasie wskazał czterech uczniów.Ostatecznie postępowanie wyjaśniające przeprowadzone przez sędziego rodzinnego nie wykazało, aby zdarzenie będące przedmiotem sprawy niniejszej przyjęło postać czynu kwalifikowanego z mi. 158 § 1 k.k.. Zarówno z wyjaśnień wszystkich nieletnich jak i zeznań świadków wynika, że na skutek zdarzenia żaden z nieletnich nie odniósł jakichkolwiek obrażeń ciała, a także podczas niego nikt nikomu nie zadawał ciosów, które mogłyby takowe spowodować, a więc nie może tutaj być mowy o żadnym narażeniu na skutki przewidziane w art.156§1k.k. lub wart. 157§1k.k..Powyższa analiza wskazuje na to, iż przedmiotowe zdarzenie było stosunkowo niegroźne i miało incydentalny charakter. Tym bardziej, że w chwili obecnej konflikt pomiędzy uczniami klas IIIa i IIId został zażegnany a chłopcy uczestniczący w zdarzeniu pogodzili się, co potwierdzili w swoich wyjaśnieniach. Przy czym powszechnie wiadomo, ze podobne sytuacje zdarzają się właśnie szczególnie w gimnazjach i rolą władz szkoły winno być w tym zakresie organizowanie spotkań z rodzicami, rozmów dyscyplinujących z uczniami zmierzających do ustalenia przyczyn i wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji. Gdyż nie zawsze w takich przypadkach jak i w przedmiotowej sprawie celowe jest orzekanie środków wychowawczych przewidzianych w Ustawie                  o postępowaniu w sprawach nieletnich.Trzeba, w odniesieniu do sprawy niniejszej, mieć też na uwadze, że wobec żadnego z występujących       w niej nieletnich nie było do tej pory prowadzone postępowanie wg przepisów wyżej cytowanej ustawy, a przeprowadzone u nich przez kuratora zawodowego wywiady są pozytywne, przy czym wszyscy (z wyjątkiem osób wcześniej wykluczonych) przyznając się do udziału w przedmiotowym zdarzeniu, żałowali swojego postępowania obiecując, że nigdy więcej w przyszłości nie będą angażować się w podobne konflikty.Tak więc, mając powyższe na uwadze, należało umorzyć postępowanie w sprawie niniejszej na podstawie art. 21 §2 Ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich.

 

Szczwany „Bil” 

        Józef Szczepańczyk przywiódł na ostatnie posiedzenie Rady Miejskiej w Bodzentynie posła PSL Mirosława Pawlaka. Ciekawa postać… Nie mając najmniejszych predyspozycji (może poza nazwiskiem) został 10 lat temu posłem… I do tej pory ludzie  głosują na niego w Świętokrzyskiem, bowiem mylą go z innym Pawlakiem…

Krak- owska część radnych i sołtysów przyjęła go na sesji owacyjnie. Obiecał pieniądze na … straż pożarną i odjechał. Jego przyjaciel Józef spreparował następnie i upowszechnił w swojej propagandówce panegiryk na cześć posła . No i nazajutrz IPN opublikował informacje, że poseł Mirosław Pawlak był kapusiem… Miał donosić bezpiece jako konfident „Bil” w ramach sprawy operacyjnej  „Ognisko”…  

Andrzej K.

 

 

Protest w sprawie funduszu socjalnego  

 

 

NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania w Bodzentynie upubliczniła protest  skierowany  do władz samorządowych w sprawie gospodarowania tzw. funduszem socjalnym. Oto jego  treść:  

 

       BurmistrzMiasta i Gminy Bodzentyn  

Od kilku lat w  gminie Bodzentyn w sposób już prawie systemowy łamana jest ustawa o  zakładowym funduszu świadczeń socjalnych. Pieniędzmi z tego funduszu pokrywa się bieżące wydatki Gminy. Władze samorządowe nie starają się nawet ukrywać takiej praktyki. W bieżącym roku budżetowym zaległości wynikające z gospodarowaniem funduszem wydają się rekordowe. Niegospodarność i łamanie prawa w tym zakresie próbuje się maskować pozornymi negocjacjami nad takim czy innym regulaminem. Po co tworzyć kolejne przepisy, jeżeli ostentacyjnie łamie się te fundamentalne, bo ustawowe?NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania w gminie Bodzentyn żąda przestrzegania prawa o funduszu socjalnym, natychmiastowego uruchomienia jego środków i poważnego traktowania nauczycieli i innych pracowników szkół.Zdajemy sobie sprawę, że mając szczególne potrzeby materialne (premie, itp.) nie możecie sobie Panowie pozwolić na rozrzutność, niemniej sięganie po cudze wypracowane pieniądze jest co najmniej wyłudzeniem kredytu i jako takie jest przestępstwem.  

NSZZ „Solidarność” POiW Bodzentyn   

 

powered by QuatroCMS