O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski, 2010, nr 1
Treść artykułu:

Listy z ratusza (2)

 

Szanowni Czytelnicy, po krótkiej przerwie czas na przypomnienie kolejnych inwestycji, które jak wszystkie poprzednie w naszej gminie  zostały przygotowane bardzo dobrze i wykonane bardzo tanio.

Zacznijmy od kanalizacji ulicy Suchedniowskiej. W skutek błędnych pomiarów geodezyjnych (przy kopaniu kanałów nie „przewidziano” krzemionki), trzeba było do kosztów inwestycji dołożyć 80 tys. zł. Burmistrz przekonał niektórych radnych do dołożenia tej kwoty argumentami, że „gość ma znajomości, dlatego jak oddamy sprawę do sądu, to możemy zapomnieć o pozyskaniu jakichkolwiek pieniędzy dla gminy z zewnątrz”. Oto i dlaczego zabrakło pieniędzy na kanalizację dla Państwa K., chociaż wpłacili obowiązujący wtedy haracz w wysokości 1.500 zł.. No i nie podłączono … Urzędu Miasta i Gminy, pod oknami którego płynie przecież rzeka Psarka, spełniająca podobno na tym odcinku rolę biologicznej oczyszczalni ścieków.

Następna inwestycja – to hala sportowa we Wzdole Rządowym. W założeniu, inwestycję w połowie wspomóc miał wojewoda kielecki ale  dzięki zaradności zarządu naszej gminy obiecywane środki nigdy nie wpłynęły, obciążając wykonaniem tej inwestycji w całości naszą gminę.

Kolejne inwestycyjne osiągnięcie – to ulica Wolności,  raczej z nazwy tylko „ulica”. Miała być najnowocześniejszą w Bodzentynie – odpowiednio szeroka, z krytymi rowami, chodnikami (takie plany przedstawiono mieszkańcom). Dzięki interwencjom pewnym biznesmenów została, i owszem, poszerzona na krótkim początkowym odcinku, do posesji owych biznesmenów, a dalej pozostała wiejska droga, prawie bez poboczy i w tej chwili już się rozsypująca.

Za 367 tys. zł. zbudowano obiekt sportowy, w którym wyasfaltowane boisko i inne place zarosły już zielskiem, zaś „wspaniała” hala dzięki doradztwu dwóch wpływowych panów tak została zaplanowana i wykonana, że nie spełnia żadnych kryteriów dla hal sportowych. Min. ponieważ była za niska, trzeba było już po jej wykonaniu zrywać wylewkę pod podłogą i obniżać poziom o 30 cm. Wcześniej zignorowano interwencje i opinie nauczycieli, którzy doskonale wiedzieli, że w projekcie jest błąd.

Następna inwestycja – to ul. Armii Krajowej. Ze względu na zamieszkującego tam wpływowego mieszkańca, do połowy została zrobiona bardzo dokładnie, wraz z budową muru zaporowego… A pod koniec przerwano budowę drogi, pozostawiając mniej wpływowych, normalnych mieszkańców drugiego jej końca w błocie po kolana. Żadne interwencje nie odnoszą skutku, nawet te czynione na ręce najwybitniejszego w dziejach miasta radnego Jana Zygadlewicza. Ten, na prośbę zainteresowanego p. H. odpowiedział we właściwy sobie sposób: „My z burmistrzem byśmy ci tę drogę dokończyli, ale Gajek z Bąderskim głosowali przeciwko”. Pamiętam dokładnie tę sprawę, wrócę jeszcze do niej, a teraz skwituję krótko: to już nawet nie intryga i manipulacja, typowe dla tego pokroju ludzi, ale kłamstwo i oszczerstwo dyskredytujące nawet tak pośledniego funkcjonariusza publicznego.Do kariery politycznej owego złotoustego obywatela radnego jeszcze zresztą wrócę.

Dość jednak narzekań, nad Psarką zdarzają się też cuda. Takim było założenie w ciągu jednej nocy przed poprzednimi wyborami oświetlenia ul. Południowej – jej drugiej części w kierunku Celin. To nic, że słupy są pośrodku rowu, ważne że pole jest oświetlone.

I na koniec jeszcze jedna inwestycja – zakup barakowozów z przeznaczeniem na  … mieszkania socjalne. Stosowne zdjęcia zamieścimy, gdy baraki odsypane zostaną spod śniegu… c.d.n.

(Nazwisko i adres do wiadomości redakcji)

 

 

 

Bilans roku i … kadencji (2)

 

Kontynuując moje sprawozdanie z poprzedniego numeru Kuriera pragnę przybliżyć Czytelnikowi kolejne fakty z żonglowania inwestycjami w budżecie.

 W 2007 roku Burmistrz w uchwale budżetowej zapisał środki na rozbudowę Szkoły Podstawowej w Św. Katarzynie o salę gimnastyczną …..., niestety z przyczyn o których już wspominałem, realizacja inwestycji przeniesiona zostaje na rok 2008. W dziale tym zapisana zostaje kwota 24.300, 00 zł, są to wydatki poniesione na projekt. Jak widać wpisuje się w budżet inwestycję, która nie będzie realizowana w ogóle, a zabezpieczoną wcześniej kwotą „ceruje się dziurę” , np. w oświacie lub „rewitalizuje” straż w … Psarach. Mało tego, powyższe działanie traktowane jest jako pochodzące  z Funduszy Unijnych. Oczywiście, mogę przyjąć w tych kalkulacjach pierwiastek ludzki /tj. pomyłkę/, jednak nie w przypadku, kiedy składając wniosek o środki unijne w roku budżetowym 2007 nie ma się skompletowanej dokumentacji, w tym najważniejszej - projektu inwestycji. Jednak działania takie, określane mianem populizmu /modne słowo na salonach/, są pożywką dla gawiedzi oczekującej jakichś zmian. Ileż krytyki wylano na radnych rzekomej „opozycji”, jakoby blokujących inwestycję m.in. na Rynku Górnym. Na spotkaniach dokonywano wręcz linczu, straszono zsyłką etc., szkoda tylko, że reprezentanci tzw. elyty nie wspomnieli bohaterom „retoryki kołchoźnianej”, że warunkiem sine qua non  jest zabezpieczenie własnych środków w budżecie, a tych niestety     z roku na rok jakby mniej, zważywszy na powiększający się deficyt gminny, zadłużenie no i niechęć banków do kredytowania urzędu, o czym jako radni dowiedzieliśmy się na grudniowej sesji.

Kolejny przykład …

  Do dziś nie zapomnę  pierwszych sesji, w tym budżetowej, na której doszło do dość ostrej konfrontacji ze skarbnikiem gminy Wiesławą Mazurkiewicz. Zarzuciłem jej wtedy nadmierną nadgorliwość we wszelkiego rodzaju przesunięciach. Ta niczym nie skrępowana „ułomność” najczęściej tłumaczona była w sposób dość trywialny, mianowicie: „Tak będzie cały rok, ponieważ pieniądze przychodzą z zewnątrz i trzeba je włożyć, lub oddać nadwyżkę…”  Powiedziałem wtedy, że tak konstruowany budżet może być udziałem ucznia na lekcji przedsiębiorczości… Oburzeniu nie było końca.

Nie będę polemizował ze „słusznością” tej wykrętnej koncepcji jednak nie mogłem też zgodzić się na takie szafowanie funduszami, które w konsekwencji doprowadzają do przesunięć w inwestycjach. Dobry gospodarz stara się za wszelką cenę szukać środków z zewnątrz, albo tak planować budżet, by inwestycje realizowane były jedna po drugiej, mając przy tym możliwość ich ukończenia. Niestety, dzisiaj mamy sytuację taką, że na papierze jest cały szereg inwestycji, jednak dostępność  środków na ich realizację coraz bardziej ograniczona. Szuka się wtedy przesunięć z innych inwestycji, jak miało to miejsce w przypadku chodnika w Siekiernie, na którego realizację rada zapewniła pieniądze, tych jednak zabrakło bo „ p r z e s u n i ę t o” bez zgody rady prawdopodobnie na chodnik w Psarach - informacja niczym Poliszynela - tajna. Podobnie było z ulicami w Bodzentynie, m.in. Mała Pasieka, Armii Krajowej czy Błotna. Rada postawiona pod ścianą, przesunęła środki na zagrożoną wstrzymaniem inwestycji  budowę chodnika w innej miejscowości...  W tym przypadku tworząc projekt budżetu na 2009 rok burmistrz zamarkował inwestycję wpisując jedynie działanie, nie mając zabezpieczonych środków, a radni nie mogą tego zweryfikować – niestety.  

Interesującym staje się tu fakt takich przesunięć w budżetach /wszystkich jednostek samorządowych/, aby radni nie mogli odrzucić projektu zmian, gdyż zburzyło by to całą uchwałę, a ta groziła by wstrzymaniem przekazania środków na inne działy, np. pieniądze na pomoc socjalną dla najuboższych, matek samotnie wychowujących dzieci, czy obłożnie chorych – kto by się tam odważył.

W ten oto sposób karuzela finansowa gminy kręci się wg scenariuszy gospodarzy urzędu, tu jednak może przyjść rozczarowanie, ponieważ jak mówi przysłowie, kij ma dwa końce… i albo radni „dojrzeli” do zdecydowanych cięć, albo mają jeszcze …  absolutorium – ważną kartę przetargową do rozmów partnerskich…

Piotr Gajek


 

 Nowa „zielona” szlachta

 

Przeglądałem wykazy mieszkańców gminy Bodzentyn, którym w ostatnich latach umorzono jakiś gminny podatek, czyli od nieruchomości, gruntowy, od środków transportu, itd. Chodzi o wykazy zarówno te publikowane od dwóch lat w Internecie (umorzenia powyżej 500 zł.), jak i te nieujawnione (wcześniejsze lub na niższą kwotę), a schowane przez burmistrza Kraka na tajnym dysku komputerowym. Skąd ta ciekawość? Po prostu płacę podatek i chcę wiedzieć, kto jeszcze płaci, a kto i dlaczego  nie musi płacić. Wnioski z tej lektury są zdumiewające. Okazuje się, że burmistrz Krak jest bardzo hojny, ale dla … swoich. Większość przedsiębiorców skorzystała z dobrego serca pana Kraka, włącznie z właścicielami Akamitu, którym w ostatnich latach umorzono podatek na kwotę 146 tys. zł. Dodajmy, że jest to miłość odwzajemniona. Uprzywilejowanych jest również wielu transportowców, zwłaszcza tych, którzy dowozili ludzi do lokali wyborczych podczas wyborów burmistrza.

Wśród obdarowanych są krewni, przyjaciele i koledzy gminnych notabli oraz z kolei ich krewni i przyjaciele… I tak oto dzięki  PSL-owskiej sitwie burmistrza Kraka powrócił do Bodzentyna ustrój feudalny z nową „zieloną” szlachtą – uprzywilejowaną w dostępie do urzędów, pracy, no i faktycznie zwolnioną z płacenia podatków. Utrzymanie tej całkiem sporej pasożytniczej pajęczyny spada na barki „plebsu”, czyli całej „gorszej” reszty, dla której zamiast pracy otwarto urząd pracy i która ma tylko jedno prawo – płacić podatki i cicho siedzieć. Bo jak nie … to burmistrz Krak z pomocą osobistych adwokatów (ale opłacanych suto z gminnej kasy) napisze donos i odda niepokornych prokuratorom i sędziom…

Znając już te wykazy nie dziwię się również, dlaczego burmistrz Krak chowa swoją hojność na tajnym dysku komputerowym…I jeszcze jedna uwaga: podatki powinny być umiarkowanie rozsądne, ale sprawiedliwe. Zwalnianie jednych (zwłaszcza bogatych) i obciążanie innych (zwłaszcza biednych) – to już nawet nie rozbój (Janosik postępował przecież na odwrót), a pospolity  fiskalny bandytyzm w majestacie prawa… 

Na szczęście szaleństwa takie w środku Europy mogą się co prawda zdarzać nawet w XXI w., ale długo raczej nie trwają.

P.O.

 

 

Oficer polityczny w Łysicy?

 

Na styczniowym walnym zebraniu bodzentyńskiej „Łysicy” uzupełniono dotychczqasowy zarząd. Utrzymywanemu w znacznej części za gminne pieniądze klubowi sportowemu (w ubiegłym roku gmina przekazała 140 tys. zł.) burmistrz Krak narzucił swojego oficera politycznego (politruka), czyli po prostu  „gumowe ucho”. Został nim zaprawiony w ulicznym plotkarstwie  radny kapciowy Jan Zygadlewicz, ze względu na rodzaj swojej aktywności zwany również "Radiem Samorządowym -  Rynek". Zabieg taki zastosowano już wcześniej w przypadku koła wędkarskiego, gdzie w zamian za dotację burmistrz Krak narzucił zaufanego wiceprezesa...Przypomnijmy, że dotacja na klub wędkarski "Kleń" wyniosła w 2009 r. 23 tys. zł.Ryba lubi wszakże czystą wodę, dlatego obok tej dotacji warto byłoby oszczędzić rybom ścieków z Urzędu Miasta i Gminy, które ciągle zasilają Psarkę...

 

LISTY Z RATUSZA (1)

Szanowni Czytelnicy! Jako sołtys mam doskonałą okazję do poznania pracy organów naszego gminnego samorządu – burmistrza i rady, dlatego zdecydowałam się na udział w dyskusji na temat przyszłości naszej gminy, jaką obserwuje na łamach Kuriera Świętokrzyskiego. 

Nadszedł nowy rok, pełen nadziei i oczekiwań, dlatego pragnę złożyć Państwu najserdeczniejsze życzenia wszystkiego co najlepsze, aby sprawdziły się Wam najskrytsze marzenia. Dla nas zaczyna się też rok bardzo ciężkiej pracy związanej z dążeniem do pewnych zmian społecznych. Dlatego też , żeby rozpocząć przyszłość, trzeba rozliczyć przeszłość, a dokładniej rozliczyć to, co w ostatnich latach zostało zrobione, a szczególnie w jaki sposób i jakimi kosztami – dobrze, czy źle a jeśli źle to z czyjej winy.

Musicie zatem wiedzieć, że w gminie rządzi monarcha absolutny, nie liczący się z opinią innych, a stosowana zasada „albo jesteś ze mną, albo wrogiem” doprowadziła do wielu nieporozumień i konfliktów.

Spróbuję tedy wyjaśnić Państwu zasady rządzenia (uchwalanie budżetu oraz podejmowanie innych uchwał). W ostatnich latach polegało to na tym, że Pan Burmistrz przynosił projekt budżetu, rzucał na stół przed radnymi i mówił: „albo taki uchwalacie, albo odchodzę”. A przy podejmowaniu uchwał, przed samym głosowaniem wstawał i mówił: „A teraz zobaczę, kto jest przeciwko mnie”. Rzeczywiście, obecna rada jest już bardzo inna od poprzednich. Jeden z poprzednich  radnych tak wspomina prace rad poprzednich kadencji: „Przedtem to była rada, przed sesjom poszli my do Kraka, wypili my po setce, potem zaklepali co trza i rozeszli się do domu”. Trudno się więc dziwić, że burmistrzowi Krakowi trudno teraz przywyknąć do innego stylu rządzenia. W obecnej radzie znaleźli się ludzie mający swoje zasady, pewną wiedzę, samodzielność i nie dający się zastraszyć. Dlatego też od początku kadencji byli pomawiani i obrzucani błotem  przez działającego w białych rękawiczkach Burmistrza, niekoniecznie osobiście ale poprzez cały swój aparat nieudaczników od czarnej roboty, zajmującymi się wszystkim, ale nie pracą, pobierających jeszcze za to duże pieniądze. Musicie Państwo wiedzieć, że rada w takim układzie praktycznie jest bezradna. Uchwalanie budżetu było zawsze po myśli burmistrza, który wrzucał inwestycje zwykle tam, gdzie ma tzw. swoich radnych, a ósmego głosu szukał poprzez intrygę. Polega na wywieraniu nacisku na niezależnego radnego (np.z Wilkowa) poprzez drugiego zaufanego radnego (autora pamiętnych słów ”zwycięzcy biorą wszystko”), napuszczającego ludzi pod kościołem…Inny sposób nacisku – to organizowanie publiczności na radzie, podjudzanie jej, zbieranie podpisów i groźby prokuraturą (jak w przypadku Celin w ubiegłym roku, skąd sprowadzono ludzi na sesję, kłamliwie podpuszczając ich, że radni nie chcą kanalizacji Celin – oczywista bzdura). Dlatego też za wszystkie inwestycje i zadłużenie gminy (aktualnie wynosi ono prawie 12 mln. zł.) odpowiedzialny jest Pan Marek Stanisław Krak, a pomaga mu w tym pani Skarbnik, która tak naprawdę jest ubezwłasnowolniona prze szefa. W związku z tymi patologiami  niezależni radni powołali komisję doraźną, która  po wstępnym sprawdzeniu tylko trzech inwestycji stwierdziła liczne uchybienia. Nie chcąc jednak samodzielnie ferować daleko idących wniosków zastanawia się nad  przekazaniem szczegółowej kontroli tych inwestycji NIK i Prokuraturze. C.d.n.

(Nazwisko i adres do wiadomości redakcji)

 

 

 

powered by QuatroCMS