O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski, 2013 nr 2
Treść artykułu:

Tajemnica masztu w Świętej Katarzynie (27.02.2013)

 Mieszkańcy Świętej Katarzyny protestują przeciwko budowie na swoim terenie masztu telefonii komórkowej. Protest motywowany jest obawami o negatywne oddziaływanie na zdrowie ludzi i względami estetycznymi (Święta Katarzyna – to swoiste centrum turystyczne Gór Świętokrzyskich, a maszt miałby powstać na tle Łysicy). Burmistrz Bodzentyna zaaprobował tę inwestycję POLKOMTELU wbrew właścicielom sąsiadujących z nią nieruchomości. Konflikt wokół budowy masztu trwa od dwóch lat, a postawa gospodarza gminy Bodzentyn jest co najmniej dwuznaczna. Obiecywał mieszkańcom zmianę lokalizacji masztu, a w ostatnich dniach okazało się, że były to jednak bezpodstawne obietnice. ..

Dwa dni temu mieszkańcy poprosili o interwencję lokalne media, min.  TVP Kielce, ale  Burmistrz i jego zastępca  uciekli ponoć przed reporterami i wyłączyli telefony. Ale… maszt telefonii komórkowej okazał się jednak bardziej gadatliwy, dlatego już wkrótce będziemy  mogli prawdopodobnie poinformować o powodach zawirowań wokół  tej dziwacznej inwestycji…

 D. K.     

  Zamęt kontrolowany? (18.02.2013)

Gmina likwiduje szkoły podstawowe, a jednocześnie łudzi mieszkańców możliwością „przekazania” zlikwidowanych szkół stowarzyszeniom. Prawo oświatowe jest tu jednoznaczne – po likwidacji szkoły stowarzyszenie (bądź osoba fizyczna) może już tylko założyć nową szkołę niepubliczną i ewentualnie zarejestrować ją na prawach szkoły publicznej. Jest to już zabieg bardziej skomplikowany, ale możliwy. W takim wypadku szkoła taka otrzymywałaby jednak subwencję oświatową dopiero od 1 stycznia roku następnego (jeśli zgłosi stan dzieci do 30 września). Albo urzędnicy gminni nie wiedzą o tym prostym przecież rozstrzygnięciu prawnym, albo wiedząc, nie informują rodziców, okłamując ich, że po likwidacji szkoły, przekażą ją stowarzyszeniom… Dodajmy jeszcze, że wniosek o wpis do rejestru szkół musi być zaopatrzony w bogatą dokumentację, np.:

1) oznaczenie osoby zamierzającej prowadzić szkołę lub placówkę, jej miejsca zamieszkania lub siedziby;

2) określenie odpowiednio typu i rodzaju szkoły lub placówki oraz daty rozpoczęcia jej funkcjonowania

3) wskazanie miejsca prowadzenia szkoły lub placówki oraz informację o warunkach lokalowych zapewniających:

a) możliwość prowadzenia zajęć dydaktyczno-wychowawczych,

b) realizację innych zadań statutowych,

d) bezpieczne i higieniczne warunki nauki i pracy, zgodnie z odrębnymi przepisami;

4) statut szkoły lub placówki;

5) dane dotyczące kwalifikacji pracowników pedagogicznych i dyrektora, przewidzianych do zatrudnienia w szkole lub placówce;

6) zobowiązanie do przestrzegania wymagań określonych w art. 7 ust. 3 w przypadku szkoły podstawowej oraz gimnazjum, a także w przypadku szkoły ponadgimnazjalnej ubiegającej się o nadanie uprawnień szkoły publicznej z dniem rozpoczęcia działalności;

7) dane niezbędne do wpisania szkoły lub placówki do krajowego rejestru urzędowego podmiotów gospodarki narodowej.

Do tego dochodzi jeszcze pozytywna opinia kuratorium, itd. (Por. rozdz. 8 ustawy o systemie oświaty)

Jeżeli gmina poważnie traktowałaby obietnice „przekształcenia” szkół,  powinna była więc zrobić to z wyprzedzeniem i odbyć konsultacje społeczne pół roku temu. Jeżeli tak się nie stało, to mamy do czynienia albo z rażącą niewiedzą, albo manipulacją.

red

„Sukces” w prymitywnym stylu (13.02.2013)

Rada Miejska w Bodzentynie przegłosowała właśnie popielcowy upominek burmistrzów Kraka i Kozery dla kilku wsi, likwidując w nich szkoły podstawowe (w Leśnej, Psarach, Woli Szczygiełkowej i Śniadce). Śmieszą mnie uzasadnienia likwidacji tych szkół, czyli rzekoma konieczność „oszczędzania”. Mówią to urzędnicy i radni, którzy od lat zajmują się głównie „ustawianiem” siebie i swoich pociotków za publiczne pieniądze. Ale śmieszą mnie też uzasadnienia opozycji – odwoływanie się do wydumanych argumentów społecznych i ekonomicznych. Ludzie uwiedzeni przez mamonę znają tylko jeden argument i to do niego należy się odwołać…

Ów argument – to pieniądz. I nie chodzi o to, żeby ich „kupować

Dwór na miarę wyrobników

W lutowym numerze naszego pisma sporo będzie jeszcze o przyszłości gminnych szkół, ale zmęczonych już tym tematem uprzedzam, że nie tylko, że przy tej okazji  ujrzą światło dzienne także inne sprawy i zakulisowe rozgrywki, nie tyle polityczne, co gangsterskie

Władze gminy Bodzentyn  poprzez kielecką telewizję potwierdziły zamiar likwidacji (na razie) czterech szkół gminnych. Przy okazji  słyszymy jednak  bulwersującą argumentację ze strony burmistrza. Otóż twierdzi on min., że powodem  ich likwidacji jest „niski poziom nauczania”. Gdyby, jak dotąd, ograniczał się do argumentu ekonomicznego, sprawa byłaby dyskusyjna, ale uczciwie stawiana. On jednak boi się rodziców i dlatego we właściwy sobie sposób próbuje ich pozyskać. Pozyskać  poprzez ewidentne kłamstwo i pomówienie nauczycieli. Sięgnąłem bowiem do ostatniego pomiaru wyników nauczania i zauważyłem, że np. szkoła w Leśnej  wyprzedza o kilka punktów te renomowane z terenu gminy, ale nawet jeśli przyjąć, ze był to szczęśliwy dla niej rok, uznać trzeba, że wyniki wszystkich tutejszych szkół są porównywalne, a jeśli tak, to próba dyskwalifikowania pracy którejś z nich tylko dla załatwienia konkretnych spraw finansowych jest właśnie pomówieniem. 

Dziwacznie wypadła również telewizyjna wypowiedź  szefowej Szkoły Podstawowej w Bodzentynie pani Haliny Borowiec. Stwierdziła, że jej szkoła posiada doskonałe warunki do nauczania i jest gotowa przyjąć dzieci z likwidowanych szkół wiejskich (!).  Pomijając już  owe „doskonałe” warunki nauczania w takim ogólno gminnym kołchozie, podatnym na agresję, wykluczanie i uciążliwe dojazdy,  to wypowiedź dyrektorki  szkoły była co najmniej nietaktowna, daleka nie tylko od prawdy ale zwyczajnej międzyludzkiej solidarności i przyzwoitości. W takich trudnych sytuacjach wychodzi z ludzi to co najlepsze, albo to co … najgorsze, jak choćby pazerność i zwyczajne chamstwo.

Burmistrz asekuruje się również przed oburzeniem rodziców i nauczycieli  stowarzyszeniami, które jakoby przejmą zlikwidowane szkoły. Poradzą sobie, czy nie, ale to nie będzie już jego problem…

Wieś zostanie pozbawiona szkoły, wcześniej ograbiono ją z funduszu sołeckiego, uniemożliwiono kanalizację. Pozostaje nam już tylko płacić podatki na pobory dla urzędników gminnych, a co z tego zostanie (rzeczywiście niewiele) przeznaczyć na fontannę na bodzentyńskim rynku.

Szkoły mamy sobie utrzymywać sami jako stowarzyszenia, wodę mamy kupować według cen rynkowych, ścieki odprowadzać podobnie, pracy szukać sobie w Warszawie lub Londynie…  To po co nam właściwie samorząd gminny? Anglicy utrzymują dwór królewski , ale przynajmniej mogą sobie popatrzeć i pochwalić nim przed światem.  Nasz  gminny „dwór” jest raczej powodem do wstydu.

Piotr Opozda