Zwolennicy eugenicznej aborcji (27.09.2013) Posłowie z naszego regionu, którzy w dniu dzisiejszym zagłosowali za dopuszczalnością zabijania nienarodzonych chorych dzieci: PO: Artur Gierada, Marzena Okła Drewnowicz, Lucjan Pietrzyk, PSL: Marek Gos Palikoty: Grudziecki i Kopyciński W imię ogólnego dobra (25.09.2013) Za równy rok wybory samorządowe. Regionalne gadzinówki już wypuściły swoją loterię. Kto będzie kandydował, kto może, a kto nie może, kto ma szanse, a kto nie. Wymienia się przy okazji faworytów, których to z pewnością trudno będzie pokonać. Wymienia się tych znanych i lubianych, szczególnie poważanych, bez których gminy się zawalą, a lokalne społeczności będą po nich lamentować. Co gorliwsi lub najgorliwsi zaczynają się odgrażać (lub kazano im to robić), że jak nastaną, to zrobią porządek. Ci jednak, którzy mają się bać, mobilizują tych, co to się nie boją i mówią, że ni kroku w tył – bo jak przyjdą ci, co to straszą, to zrobią tak, że ci co są teraz, a później nie będą, popamiętają. I tak nakręca się ta karuzela, którą pchają sami zainteresowani i straszą, że tylko zgliszcza, zwołują wici, garną się do kupy bo w kupie siła, że śmiech zbiera, że taka szopka się odbywa. Taniec chocholi wokół stołków, a obywatel ma to głęboko w du…ie. Ciągle przypominają mi się rozmowy z moim kolegą, które ogólnie mają sens taki, że „wiadomo kto idzie do polityki”, „wiadomo kto idzie do biznesu”. Pozostaje więc pytanie – to gdzie są ci uczciwi? W dość popularnym serialu „Ranczo” jest taka scena, w której Czerepach wyrzucony z gminy kaja się do pijaczków. Hadziuk mówi mu „ale świnia to z pana była”. Na co Czerepach – „ano była, ale w polityce już tak jest, władza taka musi być”. Jest więc wazne pytanie, czy tak musi być i czy władza taka musi być? Że tak jest to my wiemy, tylko czy nie można inaczej? Na oczach obywateli rozgrywa się więc teatr, który z realiami niewiele ma wspólnego. Oszukują nas codziennie w imię ogólnie pojętego dobra – niestety wszyscy bez wyjątku! Nie ma więc dobrych polityków, dobrych urzędników, dobrych policjantów, dobrych innych i tak dalej. Wszyscy coś robiąc dla nas - robią dla siebie, a rąbiąc to - przymykają oko i zadają sobie naiwne pytanie – czy uwierzą? Są tacy, którzy twierdzą, że największy kapitał zbija się na biedzie. Nikt się tak szybko nie bogaci jak ci, co pomagają innym. To chyba stąd to powiedzenie, „że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. P.S. W kinach zaczęto wyświetlać film „Wałęsa człowiek z nadziei”. Jest tak wielkie parcie, że dystrybutor zażądał, aby kina wyświetlały po trzy seanse dziennie. Nawołujmy więc do bojkotu tej farsy. Złośliwi mówią, że tryptyk Wajdy „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza” kończy „Człowiek z gó….a” i niech tak zostanie. Wojciech Kalisz Tajne komplety (16.09.2013) Bodzentyn pod rządami trzech patriotów –Szczepańczyka, Kraka i Kozery wraca do chlubnej tradycji tajnego nauczania. W kilku szkołach zmusza się nauczycieli do darmowej pracy w ramach tzw. wolontariatu. Sytuacja prawna jest oczywista (no, może poza gminnymi „prawnikami”): nauczyciel posiadający wymagane kwalifikacje i prowadzący zadania edukacyjne nie może realizować tych zajęć jako wolontariusz, a jedynie jako pracownik zatrudniony w ramach stosunku pracy. Wolontariuszom można powierzać jedynie prowadzenie zajęć dydaktyczno – wyrównawczych organizowanych dla uczniów mających trudności w nauce. Pomijając jednak kwestie proceduralne i moralne (wstrzymywanie zapłaty za pracę należy do najpoważniejszych nadużyć, zwanych „grzechami wołającymi o pomstę do nieba”), powstaje kwestia odpowiedzialności za ewentualne wypadki na takich „tajnych kompletach” (uchowaj Boże!). Uczynni (a raczej przestraszeni) nauczyciele powinni sobie z tego zdawać sprawę. Na marginesie powyższej sprawy mam apel do burmistrzów i „potrafiącego służyć ludziom” (to cytat z hasła wyborczego) na trzech etatach Józefa Szczepańczyka: Wiem, że macie ogromne potrzeby finansowe (żony, itd.), ale zrezygnujcie jedynie z 10% swoich poborów i cztery godziny tygodniowo (tylko 4!) pracujcie w ramach wolontariatu, a za zaoszczędzone pieniądze ufundujcie stypendium dla jednego dziecka. Nie da się tego zrobić pod względem prawnym? U nas wszystko się da, a jak nie wierzycie, to spytajcie swoja jurystkę i nauczycieli z Psar, Woli i Leśnej. Podpowiedzą wam. Piotr Opozda Balangi czas zacząć – wybory idą (10.09.213) Każda okazja dobra, a pieniądze zawsze się znajdą. Może ich nie być na modernizację wodociągów i budowę kanalizacji, ale na szwedzkie stoły zawsze się znajdą. Po nieudanej imprezie w szkole w Leśnej (ale co wypili, to nikt im nie odbierze) naczalstwo zebrało się w szkole we Wzdole. Okazja? Zakończenie remontu szkoły. Nie można tego zrobić normalnie, muszą się zjechać urzędowe mapety. Zgłosiła się imponująca ich liczba – sztuk 70. Pierwsza dama kieleckiej oświaty i gorejąca gwiazdka PSL – gospoża Muzoł, Krak z coraz większym brzuchem (przez 20 lat miał prawo „uzbierać”), robiący za intelektualistę, ambitny (dlatego na eleganckich wysokich podeszwach) i pamiętliwy wiceburmistrz Kozera, Szczepańczyk ze zniewalającym gospodynie wiejskie uśmiechem i rozdający staże, dyrektorzy szkół, połowa urzędu gminy. Do stołu dopuszczono sołtysów, aby mieli co opowiadać pod sklepami i wspominać frykasy przygotowane przez wiadomy i zaprzyjaźniony narciarsko – wołowy biznes. Krak potrafi być wdzięczny swojemu … „mężowi” zaufania, no i ciągle prosi o więcej. Wzdolscy nauczyciele martwią się, że hucpa pochłonęła również część ich socjalnego. Ale to przecież powinien być dla nich zaszczyt – gościć tak znamienitą ferajnę? No a potem… wiadomo. Kulturalnie, bez musztardówek, choć jeden zwinął ponoć na drogę butelkę … mineralnej. P.O. Komu w drogę – temu widły w plecy… (7.09.2013) Burmistrz Krak uprasza o pozostawienie go w spokoju, motywując swoja prośbę obietnicą wycofania się z walki o kolejny wybór. Innymi słowy suplika ta wygląda mniej więcej tak: „Pozwólcie mi jeszcze przez rok składać do skarbonki pieniążki [lubi zdrabniać rzeczowniki], ustawiać priżopnikow, zwalniać z pracy niewygodnych, a ja za rok już odejdę i nie będę tego robił”. Człowiek ten nigdy nie grzeszył błyskotliwym intelektem, ale jego propozycja jest kuriozalna. Zresztą, z naszej strony nic szczególnego mu nie grozi. Ma przecież parasol ochronny, a poza tym nie jesteśmy mściwi, a przede wszystkim nie mamy zwyczaju walczyć na noże z głupotą i swoistym kalectwem jakichkolwiek urzędników… Zamierzamy jedynie edukować ludzi, prezentując żałosne skutki zniewolenia władzą… Burmistrz Krak, deklarując odejście (czy ściślej: zamianę stołków) sporo jednak ryzykuje. Nikt już co prawda nie bierze poważnie jego słów, ale ktoś w końcu może uwierzyć i spróbować zająć jego miejsce, a z tym wiążą się poważne zagrożenia. Używając metafory, w takich sytuacjach pazerni a niecierpliwi domownicy mogą wyciągnąć zbolałemu satrapie poduszkę spod głowy. Chociaż w tym „arystokratycznym” świecie używa się innego powiedzenia: „Komu w drogę – temu widły w plecy”. Piotr Opozda P.S. Jak się ostatnio dowiaduję, powyższe uwagi są już nieaktualne – M. Krak rozmyślił się (a raczej rozmyślono go) i znowu zamierza kandydować. Nie zdecydowałem się jednak usuwać powyższego tekstu, bo jutro Krak zmieni zdanie i tekst stanie się znowu aktualny. |