O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2013,nr 10
Treść artykułu:

A fundusz socjalny bez zmian…

(4.12.2013)

Mamy kolejny już rok bez działalności funduszu socjalnego w gminnej oświacie, nie licząc tzw. wypłat wakacyjnych i wczasów. Z tego tytułu można domniemywać, że nieregularność przelewów dawała gminie możliwości regulowania innych zobowiązań, co jest sprzeczne z ustawą o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych, jak i z ustawą o finansach publicznych.

Wniosek.

Jak już pisałem wcześniej, burmistrz zamiast stać na straży prawa, notorycznie stosuje jego zapisy wybiórczo. Co prawda, prokuratura nie znalazła znamion przestępstwa podczas zbierania materiałów dowodowych (po naszej interwencji), to jednak zmobilizowała przynajmniej do uregulowania zaległych środków. Nie było i nie jest naszym zadaniem przyczynienie się do karania kogokolwiek, jednak powtarzanie się procederu  może zostać zinterpretowane jako umyślne działanie, a to kwalifikuje się do kolejnego wniosku do prokuratury. Jednak nie chcąc by małostkowymi, postanowiliśmy najpierw skierować pisma do instytucji kontrolnych, celem zweryfikowania naszych obaw i przypuszczeń. 

P.S.

Jak już niejednokrotnie pisałem, rzekome zmiany organizacyjne placówek oświatowych w gminie nie przyniosły żadnych oszczędności. Dały jedynie pretekst do pozbycia się „elementu reakcyjnego”. A to daje wielorakie możliwości zastraszania, nieliczenia się z nikim i z niczym.

Kiedyś jeden z przywódców państwa polskiego w odniesieniu do parlamentarzystów II RP, powiedział, cyt: "Wam panowie kury szczać prowadzać, a nie politykę robić".

W Polsce nigdy nie było „politycznego” porządku, a zwłaszcza w samorządach ( i to każdego szczebla), traktowanych jak kurnik, po którym lisy biegają w poszukiwaniu zdobyczy.

Piotr Gajek

 

„Droga i dziwaczne zobowiązanie…”

Uzupełnienie polemiczne

(2.12.2013)

Jako radny poprzedniej kadencji wywołany zostałem do odpowiedzi artykułem „Droga i dziwaczne zobowiązanie”, poczuwając się do obowiązku uzupełnienia tematu (…) Po lekturze tekstu można odnieść wrażenie, że burmistrz Krak – to zapobiegliwy gospodarz, dbający o interes podatnika.  Prawdą jest, że rada podjęła uchwałę o dofinansowaniu inwestycji powiatowej w postaci modernizacji drogi w Wilkowie, ale to burmistrz Krak był projektodawcą, a nawet więcej – wobec radnych podchodzących z rezerwą do propozycji pozwalał sobie  na zarzuty populizmu i ignorancji.  Podpisana została również stosowna umowa o dofinansowaniu, choć burmistrz Krak przezornie zlecił to swojemu zastępcy J. Kozerze  i skarbniczce p. W. Mazurkiewicz. Uchylanie się od wykonania umowy wiąże się nie tylko z kompromitująca groźbą egzekucji sądowej, ale  z dużo bardziej poważniejszymi stratami, a mianowicie utratą wiarygodności przez gminę, wstrzymania dalszej współpracy z powiatem. Zresztą, takich zobowiązań gmina Bodzentyn ma coraz więcej, o czym w innych artykułach. 

Z doświadczeń z mojej czteroletniej kadencji radnego wynika, ze burmistrz Krak kierował się jedynie własną, często irracjonalną logiką i nie jest to tylko moja subiektywna ocena. Wystarczy przejrzeć uchwały o długofalowych inwestycjach. Wiele z nich jest jedynie „zaporą dymną”, mającą na celu wykazanie się na wszelkiego rodzaju spotkaniach z mieszkańcami, wykreowania wizerunku zapobiegliwego i przedsiębiorczego burmistrza. Ostatecznie zaś niepowodzeniami obarczało się jakichś radnych opozycji, że cyt.: „znowu nie dają mi nic zrobić”.

W jednym wszak muszę przyznać rację mojemu koledze, mianowicie, że za decyzjami                              o wstrzymaniu płatności za powyższą inwestycję, stoi lewe skrzydło PSL (a więc p. Szczepańczyk - przewodniczący Rady Powiatu Kieleckiego). Sytuacja staje się więc komiczna, z jednej strony burmistrz broniący niczym niepodległości (stąd pewnie krzyż zasługi) finansów gminnych, z drugiej zaś Zarząd Powiatu Kieleckiego i Rada Powiatu, które muszą wyegzekwować wpłatę 750 tys. zł. wynikających  ze wspomnianej wyżej umowy,  tak aby nie narazić się na zarzut niegospodarności.

Ten rodzaj „schizofrenii” zaczyna odbijać się czkawką samemu burmistrzowi, nikt bowiem        w obecnej sytuacji (będąc przy zdrowych zmysłach oczywiście)  nie udzieli poparcia finansowego przy inwestycjach, o politycznym nie wspomnę, osobie niewiarygodnej.

W związku z tym nasuwa się logiczne pytanie, czyjego interesu pilnuje p. Szczepańczyk funkcjonariusz publiczny starostwa powiatowego?

P.S.

Jak tylko sięgnę pamięcią, napominałem gospodarzy gminnych, że ustawa samorządowa wyraźnie precyzuje kompetencje samorządów (każdego szczebla), np. do kogo należy remont drogi gminnej, a do kogo powiatowej, kto utrzymuje gimnazjum, a do kogo należy boisko szkolne przy liceum, itd.. Niestety, najczęściej bagatelizowano problem, zarzucając mi brak zrozumienia i populizm. Dziś, gdy tylko sytuacja zmusza Kraka do zapłacenia świadczeń na rzecz powiatu, ten, będąc w krytycznej sytuacji finansowej, przypomniał sobie nagle o zapisach ustawy samorządowej… Czy to nie koniunkturalizm?. c.d.n

Piotr Gajek

 

Droga i dziwaczne zobowiązanie…

(30.11.2013)

 

Kilka lat temu zmodernizowana została droga powiatowa ze Świętej Katarzyny do Ciekot. Rada Miejska w Bodzentynie  (jeszcze poprzedniej kadencji) podjęła wówczas dziwaczne zobowiązanie udziału w kosztach tej inwestycji na kwotę 750 tys. zł. Po wykonaniu modernizacji, burmistrz Bodzentyna odmawia jednak wypłacenia przyrzeczonych (także przez siebie) pieniędzy. Niejednokrotnie zwracaliśmy uwagę na lekkomyślne zobowiązania gminy w sprawie współfinansowanie nie jej dróg, dlatego obecne stanowisko burmistrza w sprawie drogi w Wilkowie  jest  wreszcie logiczne. Wydaje się, że burmistrz Krak nie ośmieliłby się iść na wojnę ze starostwem, nie mając poparcia Józefa Szczepańczyka z rady powiatu, ten zaś broni w tym wypadku nie tyle zasady („każdy płaci za swoje”) co powołuje się na precedens („inni zapłacą, to i my zapłacimy”) Może ktoś twierdzić – i słusznie - , że zobowiązania należy wykonywać, pod warunkiem wszakże, że są zgodne z prawem, co w tym przypadku nie jest takie jednoznaczne. Nie wykluczone, ze sprawa trafi do sądu. Zresztą, po kolejnej zimie może się okazać, że konieczna będzie modernizacja zmodernizowanej drogi… Jest jeszcze jeden wymiar tej sprawy – groźba ze strony starostwa wstrzymania inwestycji drogowych na terenie gminy Bodzentyn. Już w tej chwili pasy dróg powiatowych wyglądają jak zagajniki, a ich czyszczenie – to pozór. „Starosta wójta gani, wójt radę, a cwaniacy tłuką kasę…

P.O

 

Sitwokracja

 

Sitwokrację można określić jako patologią występującą wszędzie, gdzie państwo ustawia i napełnia koryto.

 

Pogoda dla sitwy

Klika działa najefektywniej wtedy, gdy udaje się jej ubezwłasnowolnić media. Dlatego lokalna prasa jest pod jej ogromną presją. Sitwa może zamienić                 w koszmar życie każdego , kto jej się sprzeciwi. Może odmówić wydania koncesji (na przykład na handel alkoholem) lub ją odebrać. Drogę, kanalizację, czy wodociąg poprowadzi tak,  by omijały posesję osoby zagrażającej układowi. Proste procedury, takie jak rejestracja pojazdu, przeciągać będzie tygodniami. Zmieni plan zagospodarowania przestrzennego tak, by w okolicy można było wznosić tylko określone inwestycje. Odmówi  wydania pozwolenia na budowę. ,,Sitwa” to struktura mniejsza     i sprawniejsza od oficjalnej administracji, bo skonsolidowana bardzo wyraźnymi osobistymi więziami. Tyle, że nastawiona jest wyłącznie na załatwianie interesów własnych i klienteli. Sitwa nie zastępuje administracji, ona ją zjada”.- zauważył politolog Samuel Huntington. Skuteczna sitwa nie może być jednak zbyt żarłoczna, bo zmobilizowałoby to obywateli do oporu. Najlepiej jak żyje z nimi w symbiozie.

 

Mała mafia

Nieformalne układy zapewniają sitwie uprzywilejowaną pozycje na rynku: poprzez zlecenia, przetargi, umowy na usługi komunalne itp. Klika jest więc na swoim terenie małą mafią. Jest też quasi-przedsiębiorstwem z czasów PRL. Nie liczą się dla niej koszty, bo ponosi ją samorząd.

 

Sitwokracja czyli nepotyzm

Faworyzowanie członków rodziny, przyjaciół i czy znajomych przy obsadzaniu stanowisk, rozdziale dóbr. Nepotyzm jest powszechnym zjawiskiem szczególnie       w gminach, gdzie notable należą do PSL (ZSL).To jedna z powszechniejszych patologii w życiu publicznym. Nepotyzm uznawany jest za patologiczne relacje i zachowania stosowane przez osoby, które nadużywają stanowisk dla  prywatnych celów  i korzyści.

 

Sitwokracja, czyli antysamorządność

Obserwując bezkarność sitw, wielu obywateli traci wiarę w sens uczestnictwa           w wyborach samorządowych. W pierwszych  w 1990 roku frekwencja wyniosła 42,3% , cztery lata później spadla do 33,8%. Większy udział w ostatnich wyborach  47,3% socjologowie tłumaczą nadzieją Polaków, że przyczyni się ona do rozbicia lokalnych układów. Na razie okazało się to pobożnym życzeniem. Wedle badań CBOS, jedynie co setny Polak uważa, iż samorządy funkcjonują znacznie lepiej niż przed reformą administracyjną, 68% twierdzi natomiast, że gorzej, albo że nic się nie zmieniło. - To oznacza, że lokalne sitwy się okopały: walczą z nimi tylko najbardziej zdesperowane jednostki,  a reszta obywateli uznaje je za zło konieczne.

 

Sitwa  - czyli spadek po PRL

Bardzo często lokalne układy mają PRL-owski rodowód. W Bodzentynie burmistrz, kierownictwo   i aktywni działacze należą do  PSL spadkobierczyni ZSL - bratniej partii PZPR. Znaczna część tzw. miejscowych ,,aktywistów” zasiadała w szeregach egzekutywy PZPR.  Pewne znaczenie dla okrzepnięcia sitw miała ustawa                  o spółdzielczości z 1991 r. Dała ona ,,działaczom” (głównie PSL) materialną podstawę do przechwycenia części lokalnej władzy – twierdzi prof. Staniszkis. Tak jak  w czasach PRL, koterie są osłaniane przez niektórych polityków szczebla centralnego, wojewódzkiego czy powiatowego.

 

Sitwokracja, czyli klientyzm

W samorządach nie obowiązuje system demokratyczny, lecz patriarchalno-klientystyczny. Starosta, czy burmistrz jest batiuszką, który może pomóc, załatwić wiele spraw. Sitwy wciągają obywateli  w układ klientystyczny,  gdy wedle własnej woli dysponują środkami przeznaczonymi na rozwój lokalnej demokracji.

Za istnienie układów, klientyzmu i korupcji społeczeństwo płaci wielką cenę. Płaci zniechęceniem obywateli do publicznej aktywności. Ludzie, którzy stykają się           z sitwami i widzą, że ,, na górze” są wciąż te same osoby, nie czują, iż Polska odniosła w ostatniej dekadzie sukces. Są przekonani, że nic się nie zmieniło, że układy są wieczne.

 

Młot na sitwę

Sitwy trwają, bo słabo działa u nas system rozliczania zarządów miast czy gmin. Po skończonej kadencji składają one w prawdzie sprawozdania, ale afery nie są ujawniane. regionalne izby obrachunkowe, które powinny kontrolować sposób wydawania pieniędzy przez samorządy, nie wywiązują się ze swojej funkcji, bo zatrudnieni w nich urzędnicy są na różne sposoby powiązani z samorządowcami.

Kliki mają tak mocną pozycje, bo mają czym zarządzać.

Najlepszym sposobem na unikanie sitw jest oddany głos do urny wyborczej. Nikt normalny nie uwierzy, że w społeczności są tylko cwaniacy, karierowicze czy złodzieje i nie ma kogo wybrać na wójta czy radnego.

W każdej społeczności gminnej są uczciwi ludzie, wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć wokół siebie.

Unikniemy wówczas w znacznym stopniu chorób samorządu: nepotyzmu, korupcji i sitwy.

 

 K.Wilkosz

 

Nie potępiać w czambuł

z listu do redakcji

 (12.11.2013)

W związku z artykułem p. P. Opozdy (Początek kampanii samorządowej) z 7 listopada mam kilka uwag. Zgadzam się z autorem, że obecny rząd PO – PSL jest fatalny, ze kierownictwa obu partii szkodzą państwu i społeczeństwu. Ale też nie można wszystkich członków Platformy traktować jako szkodników. Kiedy przystępowali oni do tej partii, była ona zupełnie inna, nie obciążoną fatalnymi  błędami rządzenia.. PO i PiS współpracowały przecież i przygotowywały się do wspólnej naprawy Polski. Szkoda, że do tego nie doszło. Szeregowi działacze PO nawet jeśli obecnie zauważyli, ze w partii nie dzieje się dobrze, to trudno im przecież z dnia na dzień zrezygnować, okazać się nielojalnymi wobec kolegów. Wielu z nich jako radni lub działacze społeczni starają się pomagać ludziom. Do takich działaczy PO zaliczyć trzeba Dariusza Skibę, radnego powiatowego. Chciałbym także sprostować, że to nie władze Platformy wyznaczyły go na kandydata na burmistrza Bodzentyna, a była to inicjatywa oddolna, także wielu ludzi bezpartyjnych z terenu naszej gminy. Otwartość tego człowieka na sprawy prostych ludzi jest dobrą rekomendacją do ewentualnego ubiegania się o urząd gospodarza gminy. Pozdrawiam i przekazuje wyrazy szacunku.

W.B. Bodzentyn

Od redakcji: Zgadzamy się z oceną osobistej  działalności p. D. Skiby, a nasze poważne wątpliwości dotyczą jedynie Platformy Obywatelskie, której p. Skiba jest ważnym lokalnym działaczem. 

 

Szukasz pracy? Zapisz się do PO lub PSL

(10.11.2013)

Po ostatnich redukcjach w oświacie (spowodowanych choćby likwidacją wielu szkół) znalezienie pracy w szkole graniczy z cudem. No chyba, że ów cud ma na imię PSL lub PO. Dla przykładu, działaczka Platformy w Bodzentynie (b. sekretarz koła) mimo otrzymania emerytury, zachowała połowę etatu w szkole oraz funkcję kierownika schroniska turystycznego.  Indagowani w tej sprawie działacze partii mają do powiedzenia jedno: „jeśli nie my, to weźmie PSL”. A bezpartyjni niech szukają pracy w Londynie i dziękują władzy i ciotce unii za możliwość wyjazdu…

Gdzie mieszkanie socjalne?

(10.11.2013)

Gmina Bodzentyn w dalszym ciągu nie posiada awaryjnego mieszkania socjalnego. Gdy tylko pojawia się możliwość wygospodarowania takiego lokalu, natychmiast przydzielany jest on do zamieszkania lub na działalność ludziom z rządzącej sitwy. W rezultacie, ludzie poszkodowani przez pożar lub inne wydarzenia losowe muszą korzystać np. z obór lub pomieszczeń gospodarczych.

Przecięcie wstęgi za rok – przed wyborami

(10.11.2013)

Mniej oficjalne otwarcie odnowionego rynku w Bodzentynie odbyło się w sierpniu, drugie – bardziej oficjalne – przecięcie wstęgi odbędzie się za rok, przed wyborami samorządowymi. Przypomnijmy, koszty tej inwestycji wyniosły 9,5 mln. zł.

Grochówka burmistrza Kraka zasłużona dla obronności kraju

(9.11.2013)

Minister obrony przyznał burmistrzowi Bodzentyna medal zasłużonego dla obronności kraju. Wkład burmistrza Kraka  polega  na  corocznym poczęstunku uczestników marszów styczniowych oraz  uroczystości rocznicowych na Wykusie  wojskową grochówką… Inne zasługi zostały utajone. 

Agent Józek - 23

Początek kampanii samorządowej

(7.11.2013)

Wiele wskazuje na to, że burmistrz Krak zdecyduje się na ponowny start w przyszłorocznych wyborach. Co prawda, wielokrotnie składał deklarację o wycofaniu się z wyborów, ale może nie mieć innego wyjścia. Od normalnej pracy odwykł  już (lub nie nadaje się), a do kieleckich urzędów go nie chcą…   Do takiego rozwiązania skłaniają go również adiutanci, obawiający się (i słusznie), że ewentualny następca również będzie miał swoich adiutantów…             

PSL trzyma co prawda w odwodzie pewnego młodzieńca, ale póki co boi się ryzykować.

Również koalicyjna Platforma postanowiła już promować swojego kandydata – Dariusza Skibę. PO liczy na szeroki front przeciwników Kraka i pozyskanie niezdecydowanych. Kalkulację mają prostą: zdecydowani krytycy Kraka (czyli np. my) i tak nie będą mieli wyjścia i muszą poprzeć, a sama PO zachowując się powściągliwie, spróbuje pozyskać niezdecydowanych, a zmęczonych już Krakiem. Kalkulacja taka  miałaby sens, gdyby rzeczywiście na ringu było tylko dwóch kandydatów  lub gdyby rzekoma nienawiść do burmistrza Kraka była głównym motywem naszego zaangażowania. To prawda „są między nami rachunki krzywd”, ale nigdy nie odbiorą nam one zdolności racjonalnego myślenia. Nie interesuje nas tylko pozorna zmiana personalna, ale rzeczywista, a to znaczy, że trzeba oceniać kondycję nie jednego człowieka, a całego środowiska. W myśl zasady  „pokaz mi swoich współpracowników, a powiem ci kim jesteś”.  Czy będą kolejni kandydaci? Wiele wskazuje na to, że tak, że pojawi się jeszcze dwóch, min. dlatego, że tym razem w interesie Kraka jest kosztowna dogrywka…

Piotr Opozda

 

Harce w partyjnych gangach

(7.11.2013)

W PSL póki co rozdaje karty Adam Jarubas – jeden z głównych stronników prezesa Piechocińskiego. Ludzie Pawlaka (np. Józef Szczepańczyk) zostali zmarginalizowani, ale wraz z powrotem swojego bossa (co wydaje się pewne) liczą na reaktywację.

W PO rozgrywkę o przywództwo w tutejszej szajce ponownie wygrała M. Okła Drewnowicz, dyskwalifikując starostę Wrzałkę. Zastępcą glinianej lady został Lucjan Pietrzyk, który swoim wazeliniarstwem systematycznie pnie się w górę.

W PiS chwieje się pozycja K. Lipca, a faworytem prezesa jest ponoć agent T. Kaczmarek. U komuchów  i pali kotów nuda… Narodowcy organizują się na doroczny Marsz Niepodległości.

Antyk

powered by QuatroCMS