O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2015,nr 2
Treść artykułu:

Pierwsze jaskółki ?

(27.03.2015)

            Część społeczności lokalnej, żądna „powyborczej krwi”, chciałaby zmian na poziomie rewolucyjnym, czyli mówiąc w przenośni - przysłowiowego szafotu. Nie ukrywam, że nawet tzw. umiarkowani zwolennicy reform najchętniej rozpoczęliby od "kastracji politycznej" poprzedniej ekipy. Taką właśnie postawę reprezentuje większość ogólnopolskich ugrupowań politycznych - o czym pisaliśmy już niejednokrotnie, m.in. na marginesie słynnej zasady TKM. Niestety, rozumiejąc psychologiczne uwarunkowania obecnej sytuacji, muszę jednak przyznać, że w powyborczych działaniach (naprawczych lub rozwojowych)  powinna  nas cechować  przynajmniej kompetencja, że o ludzkiej przyzwoitości nie wspomnę. Zwalnianie tylko dla samej zemsty politycznej (jak to niemal powszechnie miało i ma miejsce do tej pory), stawiałoby nas w gronie tzw. „barbarzyńców na salonach…”  Powiem więcej, nikt przy zdrowych zmysłach nie pozbędzie się ani doświadczonej kadry urzędniczej, ani ludzi  na finiszu swojego życia zawodowego. Innego znaczenia  nabiera natomiast  wymóg prześwietlenia dotychczasowych zatrudnień w urzędzie gminy, nagminnie dawanych w ostatniej chwili umów na czas nieokreślony, co mogło mieć charakter politycznego rewanżu.

W tak zwanych „dobrze poinformowanych źródłach” można znaleźć  potwierdzenie powyższego wywodu. Nieoficjalnie przyznaje się, że zmiany kadrowe oczywiście będą, jednak w pierwszym rzędzie ograniczą się do pracowników w wieku już emerytalnym. Na szczeblach kierowniczych nastąpić mogą jedynie rotacje w ramach restrukturyzacji urzędu. To zresztą zrozumiałe, że Burmistrz chcąc realizować program wyborczy, musi mieć zaufanie do najbliższych współpracowników, co zresztą powszechnie praktykuje się na każdym szczeblu władzy. Wymuszone zwolnienia mogą więc dotknąć jedynie niewielkiej część kadry kierowniczej. Oszczędności z tego tytułu mają podobno sięgać 500 tys. zł. w skali roku, oczywiście przy optymistycznym założeniu, że obecna władza nie ulegnie presji bezpośredniego zaplecza i nie rozpocznie procesu ponownego zatrudniania… Środki zaoszczędzone przez okres kadencji można wykorzystać na inwestycje, np. jako wkład własny w skanalizowanie reszty tzw. aglomeracji.

     Mam nadzieję, że moja "naiwność" (jak to zauważył jeden z Czytelników), ma mocne i uzasadnione podstawy do stawania powyższej tezy, tak jak chcę również wierzyć , że wszelkie zmiany będą mieć charakter merytoryczny. W  końcu chodzi nam wszystkim chyba o to samo – lepszą przyszłość naszej gminy.

Piotr Gajek

 

Kultura kwitnie

(26.03.2015)

23 marca gminni specjaliści od sportu i kultury (Pani D. Skrzeczyna, Pani J. Gawlik, Pan W. Furmanek i wiceburmistrz A. Jarosiński) rozdysponowali 220 tysięcy złotych między kluby sportowe i stowarzyszenia społeczno – kulturalne. Decyzję komisji konkursowej zatwierdzić jeszcze musi burmistrz Dariusz Skiba.

Wśród obdarowanych  są praktycznie wszystkie kluby sportowe, ale dotacje zostały zróżnicowane. Najwięcej otrzyma piłkarska „Łysica” (120 tys. zł.), „Orły” z Bodzentyna (18 tys. zł.), „Olimp” ze Wzdołu (12 tys. zł.)  i „Jodła” (10 tys. zł.).

Ze stowarzyszeń najwyżej oceniono ofertę Towarzystwa Przyjaciół Bodzentyna, przydzielając mu 15 tys. zł. na organizację tegorocznych  Dni Bodzentyna. Inne stowarzyszenia (np. Koła Gospodyń Wiejskich, zespoły folklorystyczne) otrzymają wsparcie w granicach 2 – 3 tys. zł. (http://www.bodzentyn.bip.jur.pl/dokumenty/protokol_z_posiedzenia_komisji.pdf )

 

Krajno górą

(26.03.2015)

Pan Tomasz Susło, przedsiębiorca z Krajna, po raz drugi w ciągu kilku miesięcy wygrał przetarg w Bodzentynie, tym razem na dostarczanie kruszywa drogowego. Przelicytował firmy Panów: Harabina z Psar i S. Piwki z Leśnej. 

(J.P.)

 

 

OGŁOSZENIE

 

            CBA w związku z aferą sprzedawania i kupowania głosów wyborczych za alkohol (m.in. na Podkarpaciu przez lokalnych działaczy PSL), zwróciło sie                         z oficjalnym pismem do osób mających albo wiedzę, albo uczestniczących w tym procederze o zgłaszanie się do prokuratur w całym kraju. Jak poinformował rzecznik CBA, cyt: "osoby, które mają wiedzę o przypadkach korupcji w tej sprawie, powinny dobrowolnie zgłaszać się do Biura i prokuratury. Dzięki temu unikną kary". Radio RMF FM ustaliło z kolei, że wśród zatrzymanych jest mąż szefowej zarządu wojewódzkiego PSL na Podkarpaciu, współpracowniczki Jana Burego.

http://wpolityce.pl/polityka/238366-wodka-nad-urna-alkoholem-placono-za-glosowanie-na-kandydatow-zwiazanych-z-psl-cba-na-tropie-niebywalej-korupcji-wyborczej

 

 p.s.

O incydentach związanych z handlowaniem głosami wyborczymi w gminie Bodzentyn pisaliśmy już na łamach naszego biuletynu…

 

Pod kogo konkursy?

(19.03.2015)

Nie jest dla nikogo tajemnicą, ze tzw. konkursy na wolne stanowiska pracy w administracji publicznej są zazwyczaj ustawione, czyli organizowane „pod kogoś”. Bardzo często już z treści ogłoszenia, warunków stawianych kandydatom, wywnioskować można, kto okaże się „najlepszy”. Przykładem dwa konkursy, ogłoszone ostatnio – jeden w przez Burmistrza Bodzentyna, który ma wyłonić dyrektora domu kultury, a drugi ogłoszony przez Starostę kieleckiego na kierownika ds. powiatowej edukacji. I tak, wymogi wobec dyrektora domu kultury są dziwacznie ukierunkowane na urzędnika, bowiem warunkiem formalnym jest co najmniej dziesięcioletni staż urzędniczy (!)… Burmistrzem, a nawet prezydentem państwa może więc np. zostać gajowy lub nauczyciel, ale kierownikiem domu kultury wyłącznie urzędnik i do tego z bardzo długim stażem… Z jednej strony tworzy się w ten sposób zaporę przed ofertą niepożądaną, a z drugiej faworyzuje się swojego pupila (lkę), który jednym osiągnięciem może się na pewno pochwalić – długim stażem urzędniczym. Wniosek? Boże, miej w opiece kulturę w Bodzentynie… Z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia w tym drugim (powiatowym) konkursie, gdzie wymogiem na stanowisko kierownicze jest tylko i wyłącznie  5 – letni staż pracy (nawet nie na stanowisku kierowniczym i bynajmniej nie w administracji). Myliłby się jednak ten, kto upatrywałby w tym liberalizmie otwartość powiatu na świeżą  krew… Po prostu, ten kto ma wygrać ma akurat takie, a nie inne możliwości formalne. I w pierwszym, i w drugim przypadku zachęcam poszukujących pracy do składania ofert. Będziecie mieli wgląd do dokumentacji konkursowej i możliwości odwoławcze. Prawdopodobnie nie wygracie, ale przynajmniej utrudnicie życie uzurpatorom w sferze publicznej.

Piotr Opozda

 

Z listów do redakcji

(14.03.2015)

Autor artykułu „Dwie sesje” z 3 marca jest zaskoczony reakcją pracowników Urzędu Miejskiego w Bodzentynie, którzy z obawy przed utratą pracy utworzyli związek zawodowy. Ubolewa również, że urzędnicy torpedują w ten sposób zamiar reformy zarządzania gminą ze strony nowego burmistrza Dariusza Skiby. Przyznam, że nie rozumiem ani tego zaskoczenia, ani tym bardziej ubolewania… Najpierw kilka zdań o wspomnianym reformowaniu… Otóż, jak rozumiem, owo reformowanie tradycyjnie już  polegać by miało na pozbyciu się faworytów starej władzy i zatrudnieniu obecnych jej stronników. A kolejka bardzo duża (podobno wpłynęło ponad dwieście podań)! Jeden z decydentów ma liczną rodzinę, inny kolegów, a jeszcze inny sąsiadów w potrzebie. A ile naobiecywali podczas przedwyborczej peregrynacji po bezdrożach gminy! Trzeba wielkiej naiwności, żeby uwierzyć w merytoryczność konkursów, skoro to w/w mają je organizować i zasiadać w komisjach konkursowych… Dziękuję za taką sanację! Wiem, kto obecnie pracuje w urzędach (obojętnie gdzie) – za co, za ile i komu kto składał hołd lenny, ale każdy rolnik wie, że zastępowanie baranów sytych baranami głodnymi jest mocno ryzykowne. Proszę się więc nie dziwić, że ci syci bronią swoich koryt, bo każdy na ich miejscu zrobiłby podobnie. A każdy nowy włodarz wstawia raczej dodatkowe korytko i dla paru szwagrów, no i sąsiadów starczy…

DL

 

Panie Piotrze

 Zaintrygował mnie Pana artykuł. Bardzo ciekawe informacje. Mam jednak pewną uwagę co do treści merytorycznej:

"Jako żywo, przypominają się czasy komisarskie po paromiesięcznym wygaszeniu burmistrza Kraka w 2011 r. Wówczas to panował komisarz, a rządził wygaszony burmistrz…"

Rozumiem, że trudno co do dnia odtworzyć w pamięci wydarzenia z przeszłości, ale pomylić się o 4 lata? Niestety 'pała' z historii.

Arkadiusz Nowak

Od Autora:

Dziękuję za cenną korektę, chyba jednak bardziej chronologiczną niż merytoryczną...?

PG

 

Starość nie musi być przykra…?

(7.03.2015)

Poseł Renata Janik z Platformy Obywatelskiej usiłuje zaszczepić seniorom optymizm, kontynuując swoje tournee po Regionie Świętokrzyskim w ramach tzw. Konferencji senioralnych. Na zaproszenie tutejszego burmistrza zawita również do Bodzentyna. Policjanci, strażacy i zawodowi „optymiści” za pieniądze z programów unijnych postarają się zarazić nas – emerytów – radością życia…  A może na dobry początek pani poseł spróbuje poprawić ordynację podatkową w taki sposób, aby przynajmniej te najniższe świadczenia zwolnić z opodatkowania? Wiem, za taką próbę nastąpiłoby karne usunięcie z listy wyborczej, a wybory już na jesieni…  Po co zresztą emerytom pieniądze, skoro w ramach szkolenia otrzymają darmową radość życia?

A może partyjny kolega pani Janik – młody i wyluzowany poseł A. Gierada przymierzy się z kolejnym cyklem szkoleniowym, tym razem dla młodzieży, np.  „wygnanie na zmywakach nie musi być przykre”. Myślę, że pani Stanioch z biura pracy, czy jakiś inny etatowy darczyńca, przyklepią stosowny projekt unijny i koledzy PT Posłów dorobią sobie na działalności misyjnej wśród młodzieży…

Piotr  Opozda

Dwie sesje

(3.03.2015)

            27 lutego, w piątkowe przedpołudnie, w Szkole Podstawowej w Śniadce odbyła się wyjazdowa sesja Rady Miejskiej Bodzentyna - w myśl zasady bliżej ludzi. Inaugurując cykl pracy terenowej, włodarze gminni chcą zaktywizować środowiska lokalne do ściślejszej współpracy z samorządem. Czas pokaże, czy projekt się sprawdzi. W tym samym czasie  w osieroconym urzędzie, w obecności działaczy związkowych pracowników samorządowych,  miała miejsce odprawa … byłego burmistrza…  Oczywiście, nie ma w tym nic dziwnego, urząd jest dla wszystkich, a pod nieobecność gospodarzy ktoś doświadczony  musi mieć przecież pieczę nad machiną urzędniczą. Jako żywo, przypominają się czasy komisarskie po paromiesięcznym wygaszeniu burmistrza Kraka w 2011 r. Wówczas to panował komisarz, a rządził wygaszony burmistrz…

Mamy więc dość komiczną sytuację, z jednej strony urzędujący burmistrz  D. Skiba deklaruje swoje otwarcie  na obywateli, mówi o odpolitycznieniu urzędu (chociaż ostatnio jakby mniej…) i usprawnieniu pracy urzędników, z drugiej zaś odporna na reformy część urzędników jest dalej szkolona i instruowana w kwestiach m.in. prawa pracy, czyli ochrony przed zmianami.

Dziwi jednak fakt, że obecni włodarze nie widzą (albo nie chcą widzieć) jak uporać sie z tym problemem. Podam jedynie przykład działań PSL-owskiej sitwy w kieleckim starostwie. Tam panowie  spod znaku koniczyny raz dwa wyeliminowali "niekompetentnych" urzędników, dając im wypowiedzenia lub degradując ich ze stanowisk. Ten sam ruch wykonano np. w Radomiu. Obejmujący funkcję prezydenta (działacz PO) Radosław Witkowski dał wypowiedzenia  dyrektorom i kierownikom w pierwszym miesiącu urzędowania. Proszę uczyć sie od mistrzów Panowie.

Piotr Gajek

 

P.S.

Od dnia 02.03.2015 roku  p. Marek Krak został kierownikiem  Powiatowego Ośrodka Zatrudnienia i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w starostwie kieleckim, oczywiście po przeprowadzeniu "uczciwej procedury konkursowej"… Zdaniem starosty Głodowskiego (tylko przypadkowo z tej samej partii co M. Krak) jako inżynier jest on bardzo dobrze  przygotowany merytorycznie w zakresie problematyki niepełnosprawności…

 

Propozycja restytucji Parku Miejskiego

List do Burmistrza i Dyrektora ŚPN

 

Pan mgr inż. Dariusz Skiba

Burmistrz Miasta i Gminy Bodzentyn

Pan mgr inż. Piotr Szafraniec

Dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego

 

Zwracam się z uprzejma prośbą o wspólne podjecie starań nad rekonstrukcją parku położonego u podnóża Góry Zamkowej nad rzeką Psarką. Pierwotnie, w okresach swej świetności, park ten zajmował powierzchnie ponad 4 ha ziemi, która po sekularyzacji w 1789 r. przejął Skarb Państwa. Obecnie tereny te znajdują się pod zarządem Świętokrzyskiego Parku Narodowego.

Ów park, jak zanotował kronikarz, był „pełen niezwyczajnych drzew, kwiecia, z urozmaiconym zwierzyńcem (jelenie, łosie, tury) i stawami, w których ryb i ptactwa ozdobnego było mnóstwo”.

Z przekazów historycznych wiemy, że miejsce to było szczególnie urokliwe, a w 1609 r. zachwycał się nim sam Cellariusz z Amsterdamu dokonujący wówczas obmiaru miasta. Pod koniec XIX w., a więc już po okresie świetności miasta i zamku wraz z ogrodami, Stefan Żeromski spacerując wraz z dziedzicem Zalewskim aleją grabową, rozważali o potrzebie ratowania parku i Puszczy Jodłowej, o czym pisarz wspomina w swoich Dziennikach. Niestety, ówczesne czasy nie sprzyjały działalności społecznej nawet na niwie przyrodniczej, a wraz ze spadkiem znaczenia miasta, również park stawał się coraz bardziej zaniedbany.

Dzieła dewastacji dopełniła wielka powódź z 1953 r. W konsekwencji dawny park straszy dzisiaj nielicznych odważnych spacerowiczów, skłonnych do wejścia w zapuszczone, trudno dostępne zarosla na obrzeżach Psarki. Od lat, przy każdej sprzyjającej okazji ponawiano apel o uporządkowanie dawnego parku, niekiedy nawet (jak kilkanaście lat temu) z pewnym pozytywnym skutkiem. W 1995 r. z naszej inicjatywy (środowiska „Solidarności”) odbyła się nawet wstępna narada nad planem restytucji parku, podczas której zarówno Dyrektor ŚPN jak też Konserwator zabytków odnieśli się do niego pozytywnie. Niestety, niewielkie zainteresowanie wykazał wówczas samorząd. Obecnie, wraz z początkiem nowej kadencji samorządowej i przejęciem odpowiedzialności za miasto i Świętokrzyski Park Narodowy przez ludzi –jak się wydaje – wrażliwych na przyrodę, apel ten ponawiam, wierząc, że wspólnymi siłami – samorządu i ŚPN – dawny „bodzentyński ogród założony przez biskupa Franciszka Krasińskiego odzyska swój blask jako park miejski.

Warto w tym miejscu wspomnieć postać założyciela parku, jak myślę – przyszłego jego patrona.

Franciszek Krasiński urodził się w 1525 r. w Krasnem w Ziemi Ciechanowskiej na Mazowszu. Osiągnął najwyższe wówczas godności – biskupa krakowskiego i podkanclerzego koronnego. Studiował w Krakowie, Wittenberdze, Bolonii i Rzymie, władał kilkoma językami. Jako sekretarz króla Zygmunta Augusta podróżował po dworach europejskich. Po śmierci króla, otoczony świetnym dworem zamieszkał w Bodzentynie, przyjmując tu wielu znanych ludzi i twórców kultury, min. Jana Kochanowskiego. Do swojej rezydencji sprowadził z Włoch Jana Balcera, który rozbudował zamek, czyniąc z niego okazałą rezydencję renesansową godną księcia Kościoła. Również wtedy wykończono okazałą kładkę – most z zamku do parku.

Biskup Franciszek Krasiński zmarł w Bodzentynie w 1577 r. i jako jedyny biskup krakowski tu również spoczął – w krypcie kościoła – a jego nagrobek z czerwonego marmuru jest ważnym zabytkiem renesansowej sztuki, a epitafium pouczającym nakazem: „Myśli moje i czyny pozostawiam Rzeczypospoltej, aby w szczęśliwości trwała”.

Zdaje sobie sprawę z uwarunkowań przyrodniczych, być może uniemożliwiających wierną rekonstrukcję parku (plany SA dostepne0, ale wierzę, że wspólnymi siłami – samorządu, Świętokrzyskiego Parku i lokalnej społeczności – jesteśmy w stanie uczynić to miejsce na powrót atrakcyjnym i pożytecznym

                                   Witold Comber

powered by QuatroCMS