O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2015,nr 5
Treść artykułu:

List otwarty

pracowników Pracowni Fizjoterapii

do Dyrekcji Samorządowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Bodzentynie

(obszerne fragmenty)

(21.10. 2015)

Zawsze wierzyłyśmy, że Pani jako dyrektor placówki i jako lekarz, który składał uroczystą przysięgę Hipokratesa będzie dbała o dobre imię Naszej Placówki z zachowaniem jak najwyższych standardów opieki zdrowotnej, etyki, a przede wszystkim Prawdy.

Czujemy bardzo duże zawstydzenie i zażenowanie sposobem, w jaki przedstawiła Pani pracownie fizjoterapii w artykule pt.: „Zielone światło dla poprawy działania rehabilitacji w Bodzentynie”. Jesteśmy oburzone stwierdzeniem, że „przyczyną całego zamieszania było niezadowolenie pacjentów z jakości obsługi, długi okres czekania na zabiegi”, które według nas bardzo mocno narusza nasze dobre imię.

Pracownia fizjoterapii istnieje od 1997 r. i cieszy się dobrą opinią wśród mieszkańców naszej gminy jak i gmin sąsiednich. Swoją wiedzą i doświadczeniem, z najwyższą starannością i rzetelnością staramy się zapewnić naszym pacjentom wszystkie możliwe świadczenia z zakresu fizjoterapii ambulatoryjnej. Spełniamy zalecane przez NFZ wymogi dotyczące kadry jak i sprzętu, a uczestnicząc w spotkaniach Polskiego Towarzystwa Fizjoterapii, czy Targach Rehabilitacji staramy się dostarczać placówce jak najwięcej informacji o nowych, lepszych formach leczenia. Zawsze staramy się konsultować z kadrą medyczną proces leczenia i nigdy nie otrzymywałyśmy ani od Pani, ani od pacjentów jakichkolwiek skarg i zażaleń. Stale doskonalimy swoje kwalifikacje i cieszymy się dużym uznaniem i zaufaniem zarówno wśród pacjentów jak i lekarzy innych placówek.

Co do długiego czasu oczekiwania na zabiegi, wynikało to jedynie z zaleceń wydanych przez Panią jako Dyrektora SZPOZ, które otrzymałyśmy pt.: ZABIEGI FIZJOTERAPII AMBULATORYJNEJ PLANOWANE SĄ WEDŁUG PODPISANEGO KONTRAKTU Z NFZ’. Z zalecenia tego wynikało, aby przyjmować tylko pacjentów do limitu kontraktu i nie narażać zakładu na straty. Jeśli tak, to było to twierdzenie bardzo błędne, bo tylko systematycznie wykazywana nadprodukcja daje nam szansę zwiększenia kontraktu z NFZ.

W Polsce panuje wolność słowa, ale jest nam bardzo przykro, że osoba w taki sposób wypowiada się na temat rehabilitacji i podaje tak nierzetelne informacje o budżecie, jak „regularne straty generowane przez Pracownię Fizjoterapii w Bodzentynie”.

Od 2012 r. mamy kontrakt z NFZ na roczną kwotę 68,831 zł., co miesięcznie stanowi 5, 737 zł. Jako, że obydwie ujawniłyśmy nasze dochody (B. Krak netto – 2,447, A. Adamczyk – 1693,96 zł.), co sumując brutto daje kwotę 5,657 zł. i mieści się w miesięcznym kontrakcie z NFZ. Wykonujemy także zabiegi komercyjne jak Krioterapia i naświetlanie Bioptron, które w roku 2015 zostały skalkulowane na kwotę 4218 zł., a z których nie dostajemy żadnych prowizji. Od dłuższego czasu nie otrzymywałyśmy żadnych podwyżek ani bonusów, z wyjątkiem dwóch miesięcy br., gdzie A. Adamczyk miała premie motywacyjną w kwocie 300 zł. za wprowadzenie danych do komputera. Pracownik ten dalej wprowadza dane, a premia się skończyła więc chyba niewłaściwe jest stwierdzenie, że SZPOZ nie stać na podwyżki rzędu kilkaset złotych, jeśli inni zarabiają w w/w placówce po kilka tysięcy. Wydaje nam się, że są pewne granice zakłamania i demotywacji pracowników, a kalkulacje tak wysokich kosztów Pracowni są ewidentnie zawyżane przez wiele innych dodatkowych czynników (…) jak np. etaty pracowników gospodarczych czy administracyjnych.

W Uchwale 5/34/2015 z dn. 27.04.2015 r. jest wykazane, że za rok 2014 zakontraktowano (…) na kwotę 68,831,10 zł., z czego wykonano (…) nadprodukcję na kwotę 81,753,30 zł. i zapłacono (…)  77,576,40 zł. Czyli nadprodukcja z kontraktu za rok 2014 przyniosła zysk 8,745zł. Ale kończąc już te matematyczne rozważania nasuwa się bardzo wiele istotnych i logicznych pytań. Dlatego tez zwracamy się do Pani z prośba o poniższe wyjaśnienia:

Dlaczego dopiero teraz ujawnia pani informacje o kosztach Fizjoterapii i dlaczego wcześniej nie sygnalizowała nam Pani tego „ekonomicznego” problemu/ Jeśli pracownia wykazała straty według wyliczeń księgowości – 64,224 zł za rok 2014 i 64,065 zł. za rok 2013, to gdzie są informacje na ten temat w protokołach BiP, czy w protokołach Rad Społecznych?

W treści artykułu jest podane, że „sytuacja ta trwa od kilku lat, a dotychczasowe próby jej poprawy nie przyniosły żadnego rezultatu” Jak wyglądały podejmowane próby i jakie były ich rezultaty?

Dlaczego akurat teraz pojawił się pomysł na plan oszczędnościowy i pismo do B. Krak o zamiarze wypowiedzenia warunków pracy i płacy? Przecież dobry szef rozumie, ze ludzie mają różne kompetencje i potrafi w każdym rozwijać to, co najlepsze. Powinien znać możliwości swoich pracowników i wiedzieć, że jedna osoba jest bardzo dobrze zorganizowana i pracowita, druga kreatywna i aktywna i powinien oczekiwać tego, co może oczekiwać od pracownika, jak np. podnoszenia kwalifikacji zawodowych.

Jeśli z roku na rok był ujemny wynik finansowy, to gdzie i jak szukano rozwiązań niedochodowości Pracowni?

Jak wyglądały Pani starania o większy kontrakt z NFZ i starania o podniesienie standardu usług Fizjoterapii/ Po dwukrotnej awarii kanalizacji i zalaniu Pracowni nie poczyniła Pani żadnych kroków w celu poprawy sytuacji Pracowni. Wszelkie remonty i naprawy wykonywane były przez nas, we własnym zakresie i za własne pieniądze  lub przy pomocy UMiG Bodzentyn. Nowo powstałą salę do ćwiczeń urządzałyśmy z własnych środków finansowych i pracą własnych rąk (zakup rolet, piłek, przyrządów do ćwiczeń oraz luster). A zarówno według statutu naszego SZPOZ jak i Uchwały nr 3/16/99 wszelkie naprawy i koszty wynikające z użytkowania budynków ponosi dyrekcja, a zakład prowadzi własna gospodarkę finansową i gospodaruje samodzielnie przekazanymi w nieodpłatne użytkowanie nieruchomościami.

Czy były kiedykolwiek starania o wsparcia finansowe dla Pracowni Fizjoterapii, programy UE, PEFRON, czy Programy Zdrowotne z Urzędem Wojewódzkim? (…)

Jakimi konsekwencjami dla pracowników Pracowni Fizjoterapii będą skutkować zmiany restrukturyzacyjne Pracowni? (Prosimy o konkretne odniesienie się do tego pytania).

Czy zapewniając pacjentów, ze „NFZ zrefunduje nam zabiegi zarówno w ZOZ jak i spółce prywatnej” i że „zmiany restrukturyzacyjne nie będą miały wpływu na dostępność do świadczeń rehabilitacyjnych dla pacjentów”, jest pani w stanie ich zapewnić, że zabiegi będą bezpłatne i wykonywane w takiej samej ilości jak do tej pory w naszej Pracowni? Czy może utworzą się dwie kolejki oczekujących, jedna dla biednej, a druga dla bardziej zamożnej części naszego społeczeństwa?

SPZOZ w Bodzentynie jako jednostka o samodzielnym działaniu i osobowości prawnej ma możliwość świadczenia dodatkowo innych usług, odpłatnych, nie finansowanych przez NFZ, jak np. naświetlania, wirówki  lub różnego rodzaju masaże lecznicze, dlaczego więc do tej pory nie chciała pani wykazywać większej ilości usług?

Wyrażamy głębokie ubolewanie, że w proponowanym procesie restrukturyzacji zostałyśmy tak przedmiotowo potraktowane, a stanowiąc o naszym losie (…), nie wykazała pani żadnych chęci do rozmów i konsultacji z nami…”

List kończy się wezwaniem autorki artykułu z samorządowego "Głosu z Bodzentyna" – pani Małgorzaty Szymańskiej - do sprostowania w trybie art. 11 Prawa Prasowego.     

 

Powyborcza dezorientacja i … reorientacja

(30.10.2015)

Zdecydowana wygrana PiS w wyborach parlamentarnych wywołała zamieszanie w szeregach miejscowej Platformy i PSL. Warto przypomnieć, że przed wyborami prezydenckimi burmistrz Dariusz Skiba bardzo zaangażował się na rzecz Bronisława Komorowskiego, min. rozsyłając agitujące sms – y i dzieląc się obawą, że „przegrana Komorowskiego może nas (Platformę) stopniowo pogrzebać”. No i stało się, Komorowski przegrał i powtarzana za aktywem Platformy przestroga burmistrza wypełniła się podczas ostatnich wyborów. Tym razem Skiba również zaangażował się na rzecz PO, a konkretnie Grzegorza Schetyny (mimo, że wcześniej obiecał odwdzięczyć się poparciem miejscowemu koledze z Platformy J. Dziedzińskiemu, który pomagał mu z kolei w kampanii samorządowej – słowo uleciało jednak z jesiennym wiatrem, o czym powinni pamiętać potencjalni kooperanci naszego włodarza…). Przypomnijmy, że oprócz burmistrza Skiby również jego zastępca i przewodniczący rady miejskiej W. Kózka od wielu lat są członkami Platformy Obywatelskiej. Co prawda Przewodniczący rady nigdy nie ukrywał, że jest „wewnętrznie rozdarty”, bowiem serce i duszę ma po prawej stronie, ale biznes i dotacje trzymają go po lewej stronie, czyli w Platformie… Oj, biedna musi być owa prawa dusza w srebrnych okowach, a zniewolone serce bardzo cierpieć…  Niepotrzebnie przeczytał chłopak „Hamleta”, choć obawiam się, czy to nie była przypadkiem „Kariera Nikodema Dyzmy”… No to po obecnych wyborach problemy z tożsamością Przewodniczącego prawdopodobnie skończą się polityczną i ideową konwersją.

PSL również jest na dobrej drodze – Jarubas już wydeptuje „prawe” ścieżki, a wielu działaczy „na etatach” również przygotowuje strategiczny odwrót na „z góry upatrzone pozycje”. W tych koniunkturalnych podchodach wobec PiS kryje się najpoważniejsze zagrożenie dla powodzenia   programu odnowy w Polsce. Kaczyński ma w ręku  istotny argument  -  pozycję zdecydowanego arbitra i rzymskiego cenzora… Cóż, do trzech razy sztuka…

Piotr Opozda

 

Dajcie mi na własność, a uzdrowię…

(27.10.2015)

            W ostatnim wydaniu biuletynu samorządowego gminy Bodzentyn w artykule Pani  SM opieczętowanym pięknym wizerunkiem (Autorki?), mieszkańcy naszej gminy przekonywani są do prywatyzacji pracowni fizjoterapii. Przekonywani są trzema argumentami: koniecznością poprawy jakości obsługi, potrzebą skrócenia czasu oczekiwania na zabiegi oraz … oszczędnościami.

Pierwszy argument jest zupełnie nielogiczny, bo jeśli dotychczasowa jakość była słaba (nie wiem, bo nie korzystałem – w gumo filcach nie wpuszczali i nie wpuszczają…), to trzeba ją poprawić albo poprzez zmianę organizacji pracy, albo nawet poprzez bardziej radykalne środki, ale dlaczego od razu pozbywać się placówki? Jeżeli Pani X nie radzi sobie jako dyrektor, to poradzi sobie jako właściciel, albo odwrotnie: Jeśli Pani X poradzi sobie jako właściciel, to dlaczego nie miałaby poradzić sobie jako dyrektor?

Jeśli chodzi o skrócenie czasu oczekiwania na zabiegi, to sposób jest jeden – kilka z nich odbębnić z ubezpieczenia, a za resztę zapłacić. I o to tu chodzi, znając miejscowe obyczaje, skorzystają „wiadome osoby”, a reszta niech płaci. No i problem kolejek zniknie. Znamy to przecież nazbyt dobrze z prywatnych przychodni.

No i wreszcie problem oszczędności. Jeżeli rehabilitacja przynosiła straty, to głównie dlatego, że była niewydolna administracyjnie i dojono ją ze wszystkich stron. Część środków inkasowała w formie dodatku dyrektor ośrodka, część księgowa, itd. A teraz ci, którzy przyssali się do jej budżetu, krzyczą o oszczędnościach!

Kluczem do zrozumienia kulis tej sytuacji jest głośna sprawa posłanki Sawickiej, która kilka lat temu odkryła karty rządzących PO – wców, chwaląc się korzyściami z prywatyzacji szpitali i przychodni. To właśnie ta szkoła „ekonomiczno – doliniarska” – stopniowo uwłaszczać się na publicznej własności. Rehabilitacja jest więc tylko wstępem, podobnie jak co poniektóre szkoły… Jest jeszcze targowisko, zakład komunalny, parę nieruchomości…  No i sporo krewnych, kolegów i sponsorów do obdarowania…

Piotr Opozda   

 

Mobilizacja „sitwy”

(18.10.2015)

Mgła i jesienna słota nie przeszkodziły aktywowi PSL w przedwyborczej mobilizacji na terenie gminy Bodzentyn. W sobotni wieczór 17 października, w szkolnej sali przy Rynku Górnym  promował się kandydat na posła Marek Krak, a raczej był promowany przez regionalnego lidera partii i świeżo upieczonego doradcę prezydenta Dudy – Adama Jarubasa. Na przedwyborcze spotkanie zjechali (albo zostali zwiezieni) aktywiści PSL z poszczególnych wiosek, dawni i obecni urzędnicy, ludzie, którzy „coś zawdzięczają”. Przez kilkadziesiąt lat rządów tej sitwy z pewnością sporo się takich uzbierało… Szkoda, że przez wyjątkową nieudolność i uwikłanie obecnie rządzącej grupy z PO, odstawienie od żłobu PSL – owskich szkodników okazało się pozornym i – raczej – krótkotrwałym sukcesem.

Adam Jarubas podkreślał sprawność i zasługi Marka Kraka jako b. burmistrza Bodzentyna. Sukcesy te podziwiać można w najnowszym klipie wyborczym, powszechnie dostępnym w sieci, no i są ogólnie widoczne. Pisałem o nich niejednokrotnie, a dzisiaj po doświadczeniach ostatniego roku nie byłbym już tak jednoznaczny w ocenach. Nie ulega jednak wątpliwości, że mimo osobistej operatywności burmistrza Kraka, przez ostatnie ćwierćwiecze  wytworzyła się  klika, która kładzie się cieniem na owych dwudziestu latach jego rządów. Następcy poszli dokładnie tym samym tropem, tworząc swoją własna klikę, merytorycznie nie dorastając jednak do poprzedników. Niestety, przed wyborami nikt nie chciał słuchać, jedynym celem było pozbycie się Kraka, a potem … jakoś to będzie. No i jest, używając waszego wyszukanego języka – odziedziczone i kontynuowane „ch..j, d..pa i kamieni kupa”, na obu rynkach.  

Na przedwyborczym wiecu rozgorzał również festiwal żalów – oto ktoś śmiał ruszyć jakiegoś dyrektora, kierownika lub naczelnika! Jak można było pozbywać się tak „doświadczonej kadry kierowniczej”, zwłaszcza, że jest ona z równie doświadczonego PSL. Otóż „doświadczenie” tej PSL – owskiej kadry znakomicie ilustruje kandydatka na senatora  – nieudolna urzędniczka z powiatowego urzędu pracy  z zarzutami korupcyjnymi. Was powinno się jak najszybciej i  in corpore wywalić ze stanowisk kierowniczych na zbity pysk, ale obecny burmistrz tego nie zrobi, bowiem ulepiony jest dokładnie z tej samej politycznej i ideowej gliny. Chyba, że w przyspieszonym tempie wydorośleje…

Józef Szczepańczyk rwał na spotkaniu swoje faryzejskie szaty nad cenzurą pod rządami Skiby [chodzi o zdjęcie, o którym pisałem we wcześniejszym wpisie]. Zdjęcie radnego powiatowego i spasionych czynowników  – to dla nich rzecz święta, a manipulacja jest świętokradztwem… Pan broni wolności słowa? To przecież wy z manipulacji i kłamstwa uczyniliście zasadę rządzenia!  Owszem, propagandyści Skiby postąpili idiotycznie, ale oni od was się tego nauczyli.

Nie wiem, dlaczego Krak kandydując ze straconej pozycji, zgodził się na rolę naganiacza dla zielonej kliki? Prawdopodobnie buduje swoją nadwyrężoną pozycję, bowiem jego psychologiczna konstrukcja nie dopuszcza porażki… Jeśli tak – już przegrał i to coś znacznie więcej, niż urzędniczy stołek (mam nadzieję, ze jednak nie).

Chyba po raz pierwszy muszę wyrazić uznanie dla radnego J. Zygadlewicza. Owszem, myli się w sprawie prywatyzacji poradni rehabilitacyjnej, być może jest nawet w swoich poglądach interesowny, ale miał odwagę samotnie bronić swoich racji.

Piotr Opozda 

 

Wykadrowana rzeczywistość

(16.10.2015)

W najnowszym wydaniu biuletynu samorządowego gminy Bodzentyn zamieszczona została min. notatka o otwarciu drogi powiatowej (albo nawet ważniejszej) gdzieś w okolicach Św. Katarzyny. Ponieważ początki tej inwestycji sięgają jeszcze epoki burmistrza Kraka, wiec na okoliczność cięcia wstęgi i okolicznościowego zdjęcia zjawił się cały zastęp byłych i obecnych samorządowych oficjeli od Jarubasa poprzez Szczepańczyka aż do Kraka i Skiby. Wszyscy oni dzierżą w dłoniach flagę unijną, ciągnąc każdy w swoją stronę.  Zaiste wymowne jest to zdjęcie przypominające nieco znaną alegorię rozbiorów albo wewnętrzne rozkradanie Polski z kazań sejmowych Skargi…   Zdjęcie samo w sobie jest bardzo wymowną satyrą, dziwi więc, że PR -rowcy burmistrza Skiby zdecydowali się nim posłużyć. Cóż, uczą się chłopaki dopiero i być może zdążą... Zdjęcie jest zresztą powszechnie dostępne w sieci, min. na FB. Najzabawniejsze jest jednak takie wykadrowanie zdjęcia w gazetce, żeby pozbyć się Kraka i Szczepańczyka. Cóż, źle się panowie ustawili…

Poprzednia ekipa stosowała swoisty rodzaj cenzury – przemilczania niewygodnych ludzi, na pewne nazwiska był po prostu szlaban. Obecna poszła, jak widać, o krok dalej – poprawia, „wykadrowuje”  rzeczywistość.

A przy okazji powstał doskonały materiał poglądowy dla uczących się historii i kolejny argument dla tzw. pesymistów, głoszących, ze ten kto sprawuje władzę, pisze również historię…  A jednak historia nie jest sprzedajna, tylko coraz bardziej wymagająca…

Piotr Opozda

 

Dla gór, dla kraju, dla … siebie?

(11.10.2015)

Kampania wyborcza dobiega końca. Za dwa tygodnie kto zechce zagłosuje, a rządzić i tak będą ci, którzy … powinni. Tutejszy burmistrz Dariusz Skiba chciał zabłysnąć i zaprosił do Bodzentyna nie gasnącą gwiazdę Platformy Obywatelskiej i dyplomacji  - Grzegorza Schetynę. Ten bowiem zrządzeniem partyjnego  losu ma odtąd reprezentować lud świętokrzyski, który jest przecież  wyjątkowo gościnny i pana Grzesia pokocha z czasem jak swego… Na spotkanie z szefem polskiej dyplomacji zjawiło się wszystkich sześciu członków miejscowej Platformy i kilku zaproszonych gości. Wyszło kameralnie. Burmistrz Skiba  poprosił szefa dyplomacji o pomoc w uporaniu się ze …  ściekami i ten oczywiście dyplomatycznie obiecał, ze (streszczam) ‘jak tylko wygramy, zrobimy z gównem porządek”.

Pisowska konkurencja przykryła goszczącego na tutejszych listach gwiazdora Platformy i  swojego rodzimego lidera – również gościnną i gładkolicą Anną  Krupką. Uroda jest co prawda  jej zasadnicza zaletą, ale jednak nie jedyną, ma także wyjątkowe zdolności koncyliacyjne.

Lewica promuje się z kolei, wieszając wizerunki swoich kandydatów do góry nogami. Cóż,  każdy sposób jest dobry na wybicie się nad próg. Ten jest również wymowny…

Z płotów straszy znowu uwikłany w PSL Marek Krak,  tym razem już nie jako burmistrz, ale jako prawie poseł. A obrał sobie ponadludzkie i górotwórcze hasło „Razem dla Gór Świętokrzyskich”. Chodziło mu raczej o region i ludzi, a wyszło jak wyszło - stricte ekologicznie. Cóż, z logiki nigdy nie był szczególnym orłem, ale uporu trudno mu odmówić… A może „Góry  porzucić już trzeba, dla chleba, panie dla chleba”?

Obawiam się, że wszyscy oni  nie porzucą już dobrowolnie tego sposobu na życie, można ich tylko uratować gwałtem, czyli mimo wszystko kartką wyborczą… 

Piotr Opozda

 

Rewolucja ziemniaczana w XVIII – wiecznej Polsce

(1.10.2015)

Ziemniaki sprowadził do Polski biskup krakowski Andrzej Stanisław Kostka Załuski w połowie XVIII wieku. Szaniawski był przedostatnim właścicielem min. klucza Bodzentyńskiego, a wiec prawdopodobnie tutejszy majątek, a zaraz później i wioski, stały się matecznikiem ziemniaka w Polsce… Nie obyło się wszakże bez kontrowersji, a jeszcze sto lat później biskup i historyk ks. Ludwik  Łętowski pisał o skutkach ziemniaczanej rewolucji:

 „Rozmnożone (…) podniosły dochody z wiosek do sum bajecznych. Z pokarmem tym nie było głodu, bo jadło go wszelkie stworzenie. Ale pokarm ten (…) ma w sobie swoistą „truciznę”; a rosnąc nieledwie pod motyką, zleniwiał przy nim człowiek. Co wywarło zatem na ekonomią krajową zabiegliwość gospodarzy przy ziemniakach, pijaństwo ludu wiejskiego przy niesłychanej produkcji i taniości wódki, i lenistwo jego przy chlebie na lada grzędzie? Ile namiętne używanie tej rośliny miało wpływ na stan zdrowia fizyczny i moralny ludności wiejskiej? To czekało odpowiedzi. Mamy po konstytucjach sejmowych z lat 1532, 1588, 1503 aż po rok 1693 o ludziach luźnych. Było to hultajstwo co nie chciało pracować; lecz stary rozsądek ojców naszych wziął się do środków czynnych na to, i oddał nam lud pracowity i poczciwy. Że przy tym pokarmie lud wiejski u nasz znikczemniał, i że ludność dzisiejsza z wakcyną i kartoflami, nie wyrównywa  owym starym bajecznym ludnościom, o których w Gallusie mamy za Bolesławów? Nie podpada pod wątpliwość. Załuski nie wiedział podając kartofel owieczkom swoim, czego dojedzą się z niego. Dar to Boży i piękny, ale przemysł ludzki nadużył jego cnoty”.

PO

powered by QuatroCMS