O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2018,nr 8
Treść artykułu:

Spotkanie wyborcze w Bodzentynie

W Bodzentynie miało dziś miejsce podsumowujące  kampanię wyborczą spotkanie kandydata na Burmistrza Dariusza Świetlika z mieszkańcami miasta. Przybyło ok. 200 osób, co jest swoistym rekordem jeśli chodzi o spotkania  wyborcze. Na początek rzucająca się w oczy zasadnicza różnica między spotkaniami obu kandydatów – urzędującego burmistrza i kandydata na to stanowisku. Na spotkaniach z Dariuszem Skibą przeważali ludzie związani z władzą, a więc obawiający się utraty wpływów i przywilejów, zaś na spotkaniach z Dariuszem Świetlikiem  przeważali ludzie odczuwający potrzebę zmian. Cztery lata temu pan Skiba ogłosił niepodległość dla miasta i gminy, a tymczasem zapanował strach,  importowany tu przez zaplecze nowego włodarza. Próbowano cofnąć  w tym względzie Bodzentyn o całe pokolenie. I tę atmosferę, odruch  swobody myśli  i dyskusji czuć było bardzo wyraźnie na dzisiejszym spotkaniu.

Oprócz Dariusza Świetlika zaprezentowali się również kandydaci na radnych miejskich – Ewelina Dróżdż z okręgu 1 (Dolny Rynek wraz sąsiednimi ulicami), Dominik Dudek z okręgu 2 (Górny Rynek wraz z Kielecką i Włodzimierz Bąderski z 3 (Wolności i Suchedniowska). Tradycyjnie obecni byli również kandydaci na radnych powiatowych z Prawa i Sprawiedliwości z szefem powiatowych struktur tej partii Mirosławem Gębskim i pełnomocnikiem na tutejsze gminy – Andrzejem Michalskim.

Pan Świetlik przedstawił swój program wyborczy konfrontując go z zaniechaniami i przede wszystkim   błędami obecnie rządzącej ekipy.  Świetlik mówił o konieczności wdrożenia i realizacji zaplanowanych inwestycji – kanalizacyjnych i wodociągowych. Nie może być mowy o ich opóźnieniu, środki  uruchomione przez obecny rząd, parlamentarzystów i  podjęte przez samorząd muszą zostać wykorzystane i oszczędnie zagospodarowane. Dariusz Świetlik liczy w tym względzie na wsparcie władz państwowych oraz samorządu powiatowego i wojewódzkiego. Obecni na spotkaniu politycy PiS z Mirosławem Gębskim wsparcie takie zadeklarowali.

Wystąpił również obecny na spotkaniu radny Jan Zygadlewicz starając się wykazać dotychczasową bezczynność  radnego Świetlika i zapominając, że tenże ustawicznie był bojkotowany i wszelkie jego propozycje utrącano na starcie. Publiczność  odniosła się do swojego dotychczasowego radnego Jana Zygadlewicza z nieskrywaną niechęcią. Niemniej, miał odwagę skonfrontować się z obozem przeciwnym…

Wystąpił również były burmistrz Marek Krak, wywołany do tablicy krytyką właśnie radnego Zygadlewicza…  Zdementował propagandowe próby obsadzenia go w ewentualnych przyszłych  władzach gminnych i  poprosił swoich dotychczasowych zwolenników (wymienił konkretnie ponad 2000 osób z ostatnich wyborów) o poparcie kandydatury Dariusza Świetlika. Zarzucił przedmówcy, że  najpierw był z nim, teraz jest za Skibą (wypomniał mu zatrudnienie członka rodziny) i że w ogóle będzie tam, gdzie tylko czuje korzyść… Z reakcji publiczności pan Zygadlewicz nie może być zadowolony…

Jeżeli spotkanie to miałoby być prognostykiem zachowania mieszkańców miasta w niedzielnych wyborach, to wydają się on jednoznaczny.


Deklaracja Stanisława Marka Kraka

Były wieloletni Burmistrz Bodzentyna przesłał  do naszej redakcji następujące oświadczenie:

„W związku z uporczywie rozpowszechnianymi plotkami jakobym po najbliższych wyborach samorządowych zamierzał ubiegać się o stanowisko wiceburmistrza lub sekretarza, wyjaśniam i deklaruję, że nie było i nie jest to w moich planach zawodowych”. 

Powiat  zostanie zdobyty?

Trwa batalia wyborcza o samorządy. Kandydaci do Rady Powiatu w Kielcach z rządzącej dotąd starostwem koterii wiedzą o co walczą. Wybierani przez radnych członkowie Zarządu zarabiają prawie na poziomie wojewody (np. Józef Szczepańczyk  pobierał w mijającej kadencji jako członek Zarządu  11 tys. 416 zł. w przeliczeniu na miesiąc, a to tylko jeden z bardzo wielu przykładów).

Radni ubiegłych kadencji z rządzącej większości mają jednak na swoim koncie znaczące „sukcesy”: gmach starostwa  wybudowany za 39  mln. 263 tys. zł., wzrost zatrudnienia o ponad 100% w ciągu 12 lat (ze 137 do 290 osób), upadające szkolnictwo średnie, drogi budowane na jeden sezon, nie czyszczone latami rowy.

Jako bezpartyjny zgodziłem się na udział w tych wyborach właśnie dlatego, żeby spróbować dopilnować spraw szczególnie ważnych – bliskiego mi z racji zawodu szkolnictwa średniego i gospodarki finansowej oraz inwestycyjnej starostwa, czym zajmuje się jako wydawca i redaktor „Nowego Kuriera Świętokrzyskiego”. Jeśli chodzi o dietę - mam już tę z ZUS – wystarczającą  Nic nie obiecuję, poza tym, że będziecie Państwo dokładnie poinformowani co  tam się dzieje, a to jednak dużo, bo blokuje nadużycia… A być może uda się i coś więcej…

Na murach i płotach nie zobaczycie Państwo moich plakatów, bo nie chcę Waszych głosów za mój wygląd (co byłoby zresztą trudne), no i nie warto tracić pieniędzy na papier, skoro tyle książek zalega w księgarniach… . Tych nielicznych z Państwa, którzy kierują się przy wyborach kolorem oczu, włosów i krojem garnituru odsyłam do moich konkurentów –  wyglądają pięknie, a nawet jeszcze piękniej…

Startuję z listy  Prawa i Sprawiedliwości, bo  nie mogłem nie docenić ich ryzyka zaproszenia mnie na swoją listę… Mam nadzieję, że ani oni na mnie, ani ja na nich się nie zawiodę,  deklaruję jednak lojalność wobec tego, co ja uważam za słuszne, prawe i sprawiedliwe.

Piotr Opozda

OD REDAKCI:  Nasz redakcyjny kolega startuje z listy nr 10, z pozycji 2

Stara nowa koalicja

Na wczorajszych zebraniach przedwyborczych – D. Skiby w Bodzentynie oraz D. Świetlika we Wzdole Rządowym padły dwie ważne deklaracje. Pan Szczepańczyk na spotkaniu wyborczym burmistrza Skiby jednoznacznie poparł jego kandydaturę. We Wzdole zaś wiceburmistrz Jarosiński oświadczył, że w razie wygranej do Rady Powiatu zrezygnuje ze stanowiska wiceburmistrza i będzie współpracował z każdą władzą samorządową w Bodzentynie. Konsekwencje tych deklaracji są więc oczywiste, choć to rzecz jasna wyłącznie przedwyborcze kalkulacje (acz oparte na bardzo wyraźnych przesłankach).  Otóż bez trudu można już w tej chwili wyobrazić sobie powyborczą układankę na wypadek wygranej Skiby. Wiceburmistrza Jarosińskiego zastępuje wiceburmistrz Szczepańczyk, który zważywszy na – delikatnie mówiąc – empiryczne niedomogi Pana Skiby przejmuje kontrole nad nim samym i  … gminą. Ot, takie zwieńczenie politycznej kariery… Natura elektoratu zmienną jest, dlatego układy i spekulacje mają wyłącznie charakter krawieckich przymiarek. A szyć będziemy my – wyborcy, 21 października.

Decyzja pana Szczepańczyka podjęta została wbrew zdecydowanej większości sympatyków PSL, którzy jej nie rozumieją. Pan Szczepańczyk z pewnością zna góralską piosenkę, która jakoś  wyjaśnia zaistniałą sytuację:

„Dla chleba, panie, dla chleba

Kolegów porzucić trzeba”

Oczywiście,  bardziej dla władzy, niż dla chleba, a jeśli już kulinarnie – to dla niezłego ciasta.

A swoją drogą, zwolennicy Skiby miesiącami  budowali przekaz o związkach Świetlika z PSL, aby przed samymi wyborami spektakularnie i bezpardonowo zaprzeczyć sobie. Widocznie skalkulowali, że bardziej im się to opłaci.

 

Rewitalizacja nabiera tempa… tydzień przed wyborami

Na stronie Telewizji Kielce mało ambitny tekst nt. rewitalizacji stawów biskupich. https://kielce.tvp.pl/39462190/stawy-jak-za-biskupa-rewitalizacja-bodzentyna Jak się dowiadujemy, przetarg wygrała firma specjalizująca się w projektowaniu nowoczesnych budynków i wnętrz, no ale nie przesądzajmy jeszcze, czy ze stawów biskupich Panie Projektantki zrobią oczka wodne, akwaria, czy może jednak, jak deklarują – „połączą historię z nowoczesnością” (choć ożenki takie kończyły się zwykle gwałtem na tej pierwszej…).

Autorka artykułu poprosiła o komentarz burmistrza Bodzentyna (słusznie, bo to gospodarz miejsca), ale nie wspomniała, że jest to projekt Związku Gmin z siedzibą w Bielinach – „Śladami kultury benedyktyńskiej” i należało również poprosić o szczegóły kogoś z projektodawców. Czyżby to był  jednak typowy materiał przedwyborczy na tzw. zamówienie i nie należało gmatwać prostego przekazu o zasługach pewnego kandydata?

Zrewitalizowane stawy mają według Autorki wyglądać „jak za biskupa”. Pytanie tylko, którego? Jeśli Jaroszewicza – to lepiej nie… Nawiasem mówiąc, o odbudowę stawów kołatał od lat tutejszy malarz – artysta, ale jego również nie poproszono o głos, żeby  nie rozmywać propagandowego przekazu ..

Mówią, że telewizja publiczna jest PiS – owska, a tymczasem wspiera kandydata związanego jeszcze do niedawna z PO, zaś Gazeta Polska reklamuje jego brata w Górnie, współpracującego onegdaj z KOD… Wybory – jak widać -  wywracają wizytówki partyjne do góry nogami,  albo dziennikarze gubią się w transferach…

 

Folderowa gmina mlekiem i miodem płynąca

(nawet bez udziału pszczół i krów)

 Artykuł p. Kalisza sprzed paru dni sprowokował mnie do kilku przedwyborczych uwag, zwłaszcza, że w skrzynce pocztowej znalazłem aż trzy broszurki wyborcze komitetu Dariusza Skiby. W otwierającej ją odezwie samego lidera jest wiele tragikomicznych wątków. Na wstępie żali się on na opozycję za skargi, donosy, nasyłanie kontroli i podkreśla własną cierpliwość na krytykę… Przecieram oczy ze zdumienia, pamiętając o kolejnych donosach pana Skiby właśnie na swojego poprzednika, dwukrotnie na mnie, raz na kilku mieszkańców Świętej Katarzyny za obronę parkingu, wreszcie pozew przeciwko mnie za obrazę powszechnie szanowanego burmistrza… Włodarz może i na swój sposób jest jakoś szanowany (póki ma kawałek władzy i daje pracę), ale jest to szacunek baardzo wyrachowany, o czym Pan Skiba wkrótce się przekona… Odwracanie kota ogonem nic nie da, bo i tak spadnie na cztery łapy… .

W dalszej kolejności, tradycyjnie już mowa jest o pozyskanych milionach… Rząd poprzez agencje i samorządy wciska pieniądze unijne, nie chcąc, żeby się zmarnowały, ale wśród samorządów kolejki nie ma, bo już mocno zadłużone, boja się kolejnych kredytów. Burmistrz Skiba nie bał się i należałoby go za to pochwalić, gdyby nie jego rozrzutność na innych polach. Ktoś, kto decyduje się na wielkie inwestycje i związane z nimi wielkie kredyty, nie może zachowywać się jak w latach 80 – tych pewien Polak z Ameryki na odpuście w Świętomarzy, rozdający wszystkim kiszone ogórki… Każdy, kto inwestował i budował za pożyczone wie, że trzeba oszczędzać i rzadziej balować. A w bodzentyńskim samorządzie jakby na odwrót: dali nam miliony, to hulaj dusza, piekła nie ma – festyny, imprezy, nagrody, sztucznie tworzone stanowiska pracy dla pociotków, rozbudowa przedsiębiorstwa komunalnego  jak w wielkim mieście, itd.…

Właśnie – dali wam pieniądze, a wy macie je dobrze wydać, a nie ględzić o pozyskaniu. Przetarg na zagospodarowanie tych środków i ich kosztowna obsługa rodzi wątpliwości (np. odnośnie wyboru droższej o ponad 9 mln. zł. firmy wykonującej inwestycję kanalizacyjną). To trzeba będzie dogłębnie wyjaśnić.

Dalej burmistrz chwali się drogami, ale zapomina dodać, kto dał na nie pieniądze…

Można tak w nieskończoność przyglądać się uśmiechniętym kandydatom na radnych (wielu z nich ma ku temu osobiste powody), optymistycznej statystyce (liczby łatwo poddają się manipulacji) i zdjęciom ocieplonych budynków publicznych (to dobrze, że służba publiczna podczas ciężkiej pracy nie będzie zimą marznąć) i można nawet na chwilę odurzyć się tym kiczowatym kadzidłem. Problem w tym, że rzeczywistość jednak skrzeczy, przypominając kto tak naprawdę skorzystał podczas tej samorządowej kadencji, co skorzystał i czyim kosztem? Styropian i odpicowane na parę lat elewacje oraz (zaledwie) zapowiedzi pewnych kluczowych inwestycji  przy olbrzymich kosztach zadłużeniowych to stanowczo za mało, żeby uśmiechać się z wyborczych folderów, choć – jak już wspominałem – niektórzy maja ku temu bardzo osobiste powody.   

 

Oni tak nie wyglądają    

 

Piękni ci nasi kandydaci. Jadąc po terenie, widzimy jak patrzą na nas dostojnie  z lekkimi uśmiechami (nie widziałem smutnego), młodzi i odmłodzeni z płotów, słupów                                    i z wolnostojących albo mobilnych stanowisk. Młodość broni się sama, potem już potrzebny jest retusz. Jedno zjawisko jest pocieszające, podobizny nie wiszą na drzewach. Nie wiadomo, czy z przezorności, czy ze wzrostu świadomości ekologicznej. Da się niestety zauważyć, że najbardziej agresywną kampanię prowadzą ci już zasiedziali. W końcu zostając lub pozostając wójtem, burmistrzem lub prezydentem można liczyć na sporą kasę.

Widać też wyraźną gradację w komunikacji z wyborcami. Kandydaci do gmin – skromnie, jakieś portrety, plakaty i ulotki. Kandydaci do powiatów stosują w większości jakieś ograniczone banery. Ci do sejmików to ekstraklasa, a więc wszelkie dostępne środki z radiem i telewizją włącznie. Co młodsi korzystają z portali społecznościowych.

Można by sobie zadać pytanie, a nawet należy, dlaczego oni inwestują tak ogromne pieniądze, aby móc działać dla innych. Sami altruiści, nic dla siebie, wszystko dla innych.

Czytając programy, widzimy troskę o drogi, zdrowie, szkoły, boiska. Wszyscy obiecują wykorzystywać unijne pieniądze i nie strwonić ani złotówki. Dbać o wspólne jak                       o swoje. Wszystkich łączy doświadczenie, działanie dla dobra innych. Ani słowa                           o sobie. A może by się któryś albo któraś zrzekli diety? Ale to już mniemanologia, niestety nie do zastosowania.

Wojciech Kalisz

OD REDAKCJI: Powyższą „antyreklamę” wyborczą zamieściliśmy nie w charakterze wezwania do bojkotu wyborów, a głębszego (ponad obrazkowego) namysłu przy wyborczej urnie…

 

Wszystko na sprzedaż?

„Rodzina, ach rodzina…”, śpiewali „Starsi Panowie Dwaj”, że nie cieszy gdy jest, ale źle, gdy jej ni ma. Słowem – rzecz święta. Dziwi mnie więc, gdy  wystawiana jest na targowisko wyborcze. Zrobił to  w swojej gazetce „najważniejszy bodzentyński kandydat”  (zresztą nie on pierwszy i – niestety - nie ostatni) prezentując to,  co ma najpiękniejszego… No i deklarując, że dba o nią tak samo jak o … gminę… Bardzo przepraszam, ale to mogą stwierdzić tylko sami zainteresowani, czyli m.in. my -  latorośl gminna…   W zabiegach o własną rodzinę pomaga jednak trochę państwo polskie (18 tys. zł. rocznie z 500+ to sporo), no i my – gminna rodzina, wypłacając panu wynagrodzenie z górnego końca widełek…

A dbałość o nas, gminną familię, jest trochę dyskusyjna… Zostawia nam Pan w spadku do spłacenia  kilkadziesiąt mln. zł. polskich, a na utrzymaniu zostawia sproszonych z sąsiedztwa gości…

A tak na poważnie, Panie Burmistrzu, czy warto w wyborczej walce sięgać do sfery prywatnej, rozgrywać tymi, których ma się bronić przed zainteresowaniem wścibskiego świata, chować się za ich urodą i dziecięcą niewinnością?  Trzeba ich uszanować nawet za cenę własnej wyborczej przegranej…

PS. Ostatnie strofy przywołanej piosenki (ku przestrodze nazbyt rodzinnych):

„Sześć lat dostał skutkiem
Tej willi z ogródkiem.
Spokojnie mijają
Mu w celi czyściutkiej.
Lektura, spacery, wikt niezły ma smak.
Więc czego, ach czego, ach czego mu brak?

Rodziny, rodziny rodziny, ach rodziny.
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest,
Lecz kiedy jej nima
Samotnyś jak pies.”

https://youtu.be/b8Tc6hwM1dc

 

 

Rządzący domagają się od opozycji programu

Na stronie Pana Dariusza Świetlika – kandydata na burmistrza Bodzentyna – stronnicy urzędującego włodarza domagają się … programu wyborczego. I uważają, że mówienie o przyzwoitości w życiu publicznym – to marny pomysł. Nie byłem i nie jestem adwokatem Świetlika (jak wczoraj zauważyłem na spotkaniu wyborczym w Psarach, doskonale radzi sobie bez rzeczników), ale nad głupotą niektórych dyskutantów trudno przejść do porządku dziennego…  Z pewnością sztab wyborczy Świetlika opracował plan działania, który w zarysie znamy już  z wywiadu dla naszej gazety…  Na zdrowy rozum jednak, jaki może być program dla gminy, która podpisała umowy na olbrzymie inwestycje i zadłużyła się na kilkadziesiąt  milionów?  Rozpocząć i zakończyć te inwestycje oraz spłacić długi. Kropka. A obok tego przywrócić tej gminie przyzwoitość w zarządzaniu, a więc to, co niektórzy nazywają właśnie „marnością”, banałem, itp.

Na wczorajszym spotkaniu w Psarach wywiązała się ciekawa dyskusja o szkołach. Nie chcę wracać do banalnych i tanich chwytów  skądinąd sympatycznych ludzi z obozu władzy, obecnych na spotkaniu. Zdumiała mnie argumentacja wiceburmistrza Jarosińskiego. Otóż na marginesie restrukturyzacji szkoły w Leśnej (zamiast przywrócenia szkoły samorządowej, oddanie jej nowej właścicielce), powiedział on  że najważniejsze jest to, że skoro pod obecnym zarządem jest  lepiej, niż wcześniej, to (w domyśle) wszystko inne jest nieważne, wtórne. Podążając prowokacyjnie za takim sposobem rozumowania, okazać się może, iż nieważne jest, że umówiliśmy się na przetarg, ważne, żeby wybudować (nawet  9 mln. drożej),  nie ważne, że przywłaszczyliśmy cudze pieniądze, ważne, żeby je dobrze wykorzystać, nieważne kogo zatrudniamy, ważne, że ktoś pracuje, nie ważne, że wybrany za bimber, ważne, że jakoś sobie radzi  itd., itd. Panie burmistrzu, lepsze od gorszego nie musi być dobre, bo nigdy nie wiemy, jak poprowadziłby szkołę, gminę, referat w gminie, ktoś powołany w  normalnym, uczciwym trybie. To jest istota demokracji i albo się na nią umawiamy, albo przyjmujemy inne kryterium – siły, sprytu, zamożności, itp. A myśmy umówili się na demokrację, której nawiasem mówiąc Państwo z PO i KOD (zauważyłem duże zaangażowanie na rzecz pana Skiby) tak usilnie bronią…

powered by QuatroCMS