O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2016,nr 7
Treść artykułu:

Policjanci w bodzentyńskim ratuszu
(12.11.1957)
Radio Kiece informuje o śledztwie w sprawie nieprawidłowości w bodzentyńskim ratuszu. Sprawa dotyczyć ma wcześniejszego okresu, ale według niepotwierdzonych informacji, policjanci pracują kompleksowo, nie ignorując również dokumentów przetargowych z ostatniego roku...

http://kielce.tvp.pl/27654197/sledztwa-w-urzedach-bodzentyna-i-ostrowca-swetokrzyskiego

Nic nowego

(10.11.2016)

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w październiku b.r.  uchyliło w całości  decyzję Burmistrza Miasta i Gminy w Bodzentynie (znak: BGK.6733.13.2016), dotyczącą inwestycji celu publicznego, tj.: przebudowa drogi gminnej wraz z odwodnieniami łączącej Krajno Zagórze (gmina Górno) z drogą powiatową w miejscowości Wilków (gm. Bodzentyn). Inwestycja ta jest o tyle ważna, że miała nasz region uatrakcyjnić turystycznie. O celowości powyższej budowy nie trzeba było przekonywać mieszkańców,  tak ze względu na wspomniane walory turystyczne, uatrakcyjniające teren wokół Łysicy,jak też względy praktyczne (ułatwienie codziennej komunikacji). Również właściciel działki, od którego gmina Bodzentyn zamierzała odkupić pas na poszerzenie pasa drogowego, uznał celowość inwestycji. Niestety, jak już niejednokrotnie zauważaliśmy w naszych publikacja, tego typu „skomplikowane” przedsięwzięcia to nie lada wyzwanie dla strategów gminnej „samorządności”. Okazuje się bowiem, że Kolegium wytyka rażące błędy w zgromadzonej na ten cel dokumentacji, jak i procesie jej przygotowań. By nie zanudzać czytelników prawnymi odniesieniami, podam jedyny przykład tej płodnej, urzędowej twórczości. W uzasadnieniu decyzji Kolegium wytyka następujący (bodajże najważniejszy) błąd, cyt: „ …do wniosku nie została załączona w ogóle mapa określająca granice terenu objętego wnioskiem”. Jeśli zajmujący się gromadzeniem dokumentacji na  inwestycję celu publicznego pracownicy gminy (wspierani przez sztab prawników, doradców i doradców doradców), popełniają tak kardynalne błędy, to i kolejne, te ważniejsze, inwestycje gminne stoją pod wielkim znakiem zapytania. Wmawia się niejednokrotnie mieszkańcom, peregrynującym na burmistrzowskie spotkania, czytającym gminny świerszczyk, że „liczne” projekty inwestycji okalających gminę, są na ukończeniu i lada moment ruszą (ze sztandarową kanalizacją na czele). Niestety, rzeczywistość, jak widzimy, jest odwrotna. Pewnie takich urzędniczych „wykwitów” możemy mieć więcej, ale po pierwsze jakoś się do tego powoli przyzwyczajamy, po drugie zaś większość mieszkańców już nawet nie wierzy w obietnice „samorządowych działaczy”, traktując ich obecność w ratuszu jako dopust Boży. Szkoda tylko, że wspólna inicjatywa z gminą Górno, służąca wszystkim okolicznym gospodarstwom i co ważne – finansowana ze środków zewnętrznych, została zaprzepaszczona na dalsze lata. Decydenci skupili się natomiast na wskazywaniu palcem winnych, snuciu wywodów o braku zrozumienia ze strony właściciela działki, o jego rzekomej pazerności. Ciekawe, gdzie byli obrońcy interesu gminnego w momencie zakupu działek w Celinach pod tzw. „ośrodek kultury”, czy Świętej Katarzynie pod parking z boiskiem (to ciekawa inwestycja), wyceniających grunty z husarską fantazją. Jak widzimy dokładność liczenia zależy od punktu siedzenia.

Panowie zapomnieli chyba, co to jest własność prywatna… Chcąc za wszelką cenę wydoić właściciela z należnej mu prawem zapłaty, wpisują „sukces mediacyjny” we własne CV. Tylko czasami zdarza się, że opieszałe  sądy, czy w tym konkretnym przypadku kolegia odwoławcze, stają po stronie słabszych, zwłaszcza, gdy  nadużycia są ewidentne. 

Piotr Gajek

 

P.S.

Nie wspomniałem w artykule o ochronie interesu podatnika – to jest oczywiste. Obrona jego  kazusu wpisana jest niejako w sprawowaną funkcję, tym bardziej władzy stojącej rzekomo na straży jego praw. Radny zaś w żadnym wypadku nie powinien stać na straży łupienia słabszych, o czym najwyraźniej ktoś zapomniał - prawda Panie Kózka?

Z listów:

(4.11.2016)

Burmistrz Skiba ,,ułaskawiony warunkowo” przez komisarza wyborczego - nie będzie przedterminowych wyborów?

 

W dniu 12.10. 2016 r. WSA w Kielcach zawiesiło postępowanie w przedmiocie zażalenia, które zostało wniesione przez Burmistrza Dariusza Skibę na postanowienie w/w sądu w sprawie odrzucenia skargi na postawienie Komisarza Wyborczego w Kielcach, która jak wiadomo według WSA została wniesiona po terminie. Powodem zawieszenia postępowania był zgodny wniosek stron, tj.  Komisarza Wyborczego oraz Burmistrza  Bodzentyna.

Podstawową przyczyną z powodu której obydwie strony wniosły o zawieszenie, jest rozstrzygnięcie skarg kasacyjnych dotyczących  Wójta Górna oraz Burmistrza Chęcin, względem których WSA w Kielcach w dn. 19.09. 2016 r. uchyliło postanowienia o wygaszeniu mandatu. W związku z czym, Komisarz Wyborczy w Kielcach wniósł skargi kasacyjne do NSA. Skutkiem ich rozpatrzenia ma być ustalenie, czy komisarze wyborczy mogą wygaszać mandaty na podstawie art. 27 ustawy o samorządzie gminnym w odniesieniu do osób, które zostały zatrudnione w administracji rządowej przed dniem wyboru na funkcję wójta, burmistrza, prezydenta, oraz  nadal kontynuują stosunek pracy, pozostając na urlopie bezpłatnym. WSA w Kielcach, uznało, iż komisarz wyborczy może wygaszać mandat włodarza gminny tylko wówczas, gdy zatrudnił się w administracji rządowej w trakcie trwania kadencji.

Gdyby więc Burmistrz Skiba zmieścił się w terminie i  wniósł prawidłowo skargę do WSA, to bez wątpienia i względem jego osoby zostałoby uchylone postanowienie komisarza, ale niestety, stało się inaczej. Odrzucenie skargi, a następnie ewentualne oddalenia zażalenia przez NSA, miałoby ten skutek, iż postanowienie Komisarza Wyborczego w Kielcach zyskałoby walor prawomocności. Oznaczałoby to, że w Gminie Bodzentyn zostałyby rozpisane przedwczesne wybory. Komisarz pomimo że co do zasady nie zgadza się z wyrokami WSA, musi  liczyć się  z ich podtrzymaniem przez NSA, a zatem z powstaniem kuriozalnej sytuacji w której  doszłoby do prawomocnego wygaszenia mandatu, podczas gdy w innych identycznych sprawach wykazane zostało, że nie jest do tego uprawniona.

Można zatem powiedzieć, iż Burmistrz uratował się ostatnim rzutem na taśmę i zyskał  szansę przetrwania do końca kadencji. Rozpatrzenie bowiem zażalenia przez NSA trawa od 1 do 3 miesięcy, natomiast w sprawach dot. skarg kasacyjnych postępowanie takie może wydłużyć się nawet do 2 lat.  Zdarza się jednak ze są rozpatrywane w terminach krótszych. Mimo to średni czas rozpatrywania skargi przez NSA i tak wynosi 1, 5 roku ( dane z 2013 r.) .

Oczywiście skargi kasacyjne Komisarza Wyborczego mogą zostać rozpatrzone negatywnie dla Burmistrz Chęcin i Wójta Górna.  W związku z czym WSA w Kielcach musiałoby merytorycznie rozpoznać sprawy obydwu włodarzy.  Nie oznacza to jednak, że ,,wygaśnięcia” zostałyby zatwierdzone, gdyż WSA zawsze może uznać, że instytucje w których są zatrudnieni, nie są administracją rządową. Nie trzeba więc dodawać, że sprawa może zatem przedłużyć o kolejne dwa lata, gdyż komisarz może ponownie wnieść skargi kasacyjne w takim przypadku.

Spóźnienie  się ze skargą (co było skutkiem nie odpowiedniego jej wniesienia) do WSA przez Burmistrza Skibę, postawiło go w o wiele mniej korzystniejszej sytuacji. Zażalenie bowiem nie dotyczy wygaszenia jako takiego, ale spóźnienia, z którego no cóż, trudno się wybronić.  Dlatego w  tej konkretniej sytuacji,  Burmistrz powinien być wdzięczny Pani Komisarz, gdyż poprzez wniesienie wniosku o zawieszenie postępowania, uratowała jego byt urzędowy.

 Zakładając bowiem, że sprawy wójta Górna i Burmistrza Chęcin zostałyby rozpatrzone za dwa lata.  To w takim przypadku, należy stwierdzić, że nie dojdzie do przedterminowych wyborów, nawet jeżeli postępowanie zażaleniowe  zostałoby wszczęte po pomyślnym rozpatrzeniu skarg kasacyjnych na korzyć Komisarza Wyborczego, gdyż z zapisów ustawy o samorządzie gminnym jednoznacznie wynika, że takowych nie przeprowadza się jeżeli data wyborów miałaby przypaść w okresie 6 miesięcy przed zakończeniem kadencji wójta. Dlatego też, co najwyżej w takiej sytuacji, można się tylko spodziewać wprowadzenia do Urzędu Gminny   tzw. ,,osoby wyznaczonej przez Radę Ministrów”, zwanej niekiedy ,,komisarzem”, która będzie pełniła obowiązki burmistrza do czasu przeprowadzenia wyborów  terminowych w  2018 r.

Podsumowując, należy zatem stwierdzić, iż Burmistrz Skiba ma więc szansę wybrnąć z ciężkiej dla niego sytuacji, gdyż będzie mógł nadal sprawować swój mandat. Choć będzie to mandat nie pewny, no bo NSA może pospieszyć. Stąd też nie odtrąbił swojego triumfu, co zwykł robić przy różnych innych okazjach.  W każdym razie może zbagatelizować fakt przypisywania mu łamanie prawa. W przypadku negatywnego rozpatrzenia zażalenia, może zawsze oświadczyć, że na pewno WSA w Kielcach i tak osądziłby go sprawiedliwie, tzn. zgodnie z jego przekonaniem, że mógł być na urlopie w Parku, czego oczywiście nie będzie można zweryfikować.

Z takiego obrotu rzeczy niewątpliwie niezadowoleni  będą zwolennicy byłego Burmistrza Kraka, który obecnie odbywa wędrówki do starachowickiego sądu, starając się wybronić z zarzucanych mu uchybień, zaistniałych w trakcie sprawowania przezeń funkcji burmistrza. 

Obiektywnie jednak rzecz ujmując, gdyby wyżej przedstawiony scenariusz się spełnił,  należy do pewnego  stopnia się cieszyć, gdyż Gminna być może nie poniesie kosztów związanych z wyborami.  No ale cóż, pozostaje pewien niesmak po tym całym zamieszaniu, które trwać będzie nadal i nabierze prawdopodobnie  jeszcze  na intensywności. Poza tym, kto wie, może nastąpi ponownie nadzwyczajny zwrot, jak to stało się już we wrześniu, gdy kielecki WSA wydał dość zaskakujące wyroki. Urny, które podobno zostały zakupione, mogą się jeszcze przydać.

http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/E01D5E924D

http://www.kancelaria.lex.pl/czytaj/-/artykul/coraz-wiecej-zaleglosci-w-sadzie-najwyzszym

 

 

G. L.

 

Wtam serdecznie

Przesyłam w załączeniu jedno z orzeczeń WSA w Kielcach 

Ostatnio brakuje obiektywnych informacji w naszej Gminie, stąd też warto zamieścić w/w w Kurierze. 

 link źródłowy 

 http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/E01D5E924D

 Z wyrazami szacunku 

Latro 

 

O harcerstwie i samodzielności burmistrza – poważnie i bez podtekstów

(31.10.2016)

Tydzień temu z żartobliwym przymrużeniem oka zamieściliśmy „jadowity tekst” o zausznikach burmistrza, czyli tych, którzy mając dostęp do jego ucha starają się wywierać  wpływ na jego decyzje. Normalna, typowa sytuacja – każda władza ma takich informatorów i podpowiadaczy, taka bowiem jest jej natura. W przypadku burmistrza Skiby swoją parytetowa reprezentację maja również kobiety (co już rzadsze) – i o tym również pisaliśmy. Próba doszukiwania się personaliów współpracowników i współpracownic burmistrza jest zbędna, bowiem każdy wie o kogo chodzi. Nie o to jednak autorowi chodziło. Chcieliśmy w żartobliwy sposób zwrócić uwagę na potrzebę większej samodzielności bodzentyńskiego włodarza. Słuchać można i trzeba wielu, ale decyzje podejmować samodzielnie. Tylko o to chodziło. Kto jednak potrafi jeszcze czytać u nas ze zrozumieniem…?

No i wreszcie najbardziej obrazoburczy fragment dotyczący próby reaktywacji harcerstwa. Nie wiedzieliśmy, kto jest inicjatorem pomysłu i kto ewentualnie będzie go wcielał w życie, bo znowu nie chodziło nam o plotkarskie personalne dociekliwości, ale o fundamentalną zasadę, czyli jak się do tego zabrać? Ponieważ wybrano „sprawdzoną”, urzędową metodę z czasów PRL – odgórnego zadekretowania harcerstwa – stąd skojarzenia z „czerwonym harcerstwem”, tzw. walterowcami. A jeśli walterowcy - to pewnie jakieś dziadki… No i powstał problem, bowiem co poniektórzy seniorzy wzięli ów żart do siebie… No cóż, każdy ma prawo zachowywać się jak nożyce na stole, ale zabawa nożycami nie była naszym zamiarem. W dobrej wierze chcieliśmy podpowiedzieć bardzo oczywistą rzecz: Harcerstwo jest cenne i pożądane, ale nie ma innej drogi jego reaktywacji jak inicjatywa aktualnego harcerza w postaci wzorcowej drużyny, która z czasem stanie się przykładem  dla innych.  Urzędowo to można co najwyżej zainkasować pieniądze i odstawić kolejną lipę, o co inicjatorów pomysłu nie podejrzewałem i nie podejrzewam.  

P.O. 

Półmetek

(26.10.2016)

No i mija połowa obecnej kadencji samorządowej. Da się to juz jakoś zbilansować. Z całą pewnością zadbali chłopaki o swoje interesy (i dziewczyny też). Kto miał pracować – pracuje (włącznie ze szwagrami, że o bliższej rodzinie nie wspomnę). Przetargi i drobne zlecenia budowlane grają jak w sentymentalnym radzieckim zegarku… Szkoda tylko, że tych przetargów jest sporo mniej, niż w poprzednich kadencjach… Sztandarowe inwestycje (choćby dokończenie kanalizacji i rewitalizacji) pozostają na etapie studyjnych rozważań. W przyszłym roku mają ponoć ruszyć z kopyta (jeśli sądy i komisarze pozwolą…). Pożyjemy, zobaczymy i … powąchamy.

A jakość rządzenia? Dla nowej elyty uległa z pewnością zmianie, wyposzczeni i żądni pierwszych miejsc na akademiach mają swoje pięć minut. Stary establishment zielonego chowu trzyma się równie mocno, a uczciwsza większość patrzy na rozpychających się dorobkiewiczów z rozbawieniem, ale i … irytacją. Najbardziej zabawna jest polityczna obrotowość tych ludzi. Burmistrz Skiba jeszcze rok temu pisał SMS – y na wszystkie ręce, błagając o głosy na PO („bo przepadniemy”), teraz zaś prowadzany za rękę przez panią U.czołga się a to przed  Wojewodą, a to przed Posłanką… Do kobiet miał zawsze chłopak szczęście, więc może i tym razem wydepcze drugą połowę zagrożonej kadencji?

PO

Ponury finał gimnazjum?

(24.10.2016)

Bodzentyńskie gimnazjum „Ponurego” prawdopodobnie przeżywa swój ponury finał, dopalając się wraz z niesławnej pamięci reformą Handkego. No, ale to jeszcze potrwa. Władze gminne zafundowały szkole rzeczywiście ponure dni… Najpierw, niejako na siłę, wyszukano nowego dyrektora. Dyrektor jak dyrektor – u nas każdy może, z maturą czy bez, z Woli, czy mimo woli – chcieć to móc (byleby z poparciem). Wydawało się, że pewną faworytą będzie pani B., ale silna opozycja przystopowała jej parcie na dyrektorski stolec i doradzono jej „przyczajkę” na wicedyrektorstwie (póki co). Ale i na to większość rady pedagogicznej nie wyraziła zgody, więc doszło do decydującej rozmowy u burmistrza Skiby, w której przypomniano mu zasługi państwa B. w okresie przedwyborczym. Nawet demokracja musiała  ugiąć się przed „wspólnotą interesów”. Dodajmy w tym miejscu, że B. przegrała rywalizacje z inną Panią o dostęp do Darkowego ucha (oczywiście tego prawego, bo lewe ma od dawna zajęte…), ale i stara przyjaźń nie rdzewieje.

Inni z kolei na starość dziecinnieją. Słychać oto, ze od dawna wyczekiwane harcerstwo wraca do gminnych szkół. Brakuje co prawda kadry oficerskiej, ale dziadków da się trochę odchudzić i wcisnąć im krótkie majtki. Żeby tylko nie pomylili Waltera z Małkowskim… Cała nadzieja w zapleczu historycznym, też nie pierwszej młodości, ale na pewno po maturze…

K.W.

Stowarzyszenie „Miejska Góra” będzie rozprowadzać żywność

(19.10.2016)

W następstwie wcześniejszego zaproszenia, decyzją burmistrza D. Skiby, stowarzyszeniem odpowiedzialnym za dystrybucję żywności pozostającej w dyspozycji ostrowieckiego Banku Żywności będzie Stowarzyszenie Miejska Góra.  Bank Żywności w Ostrowcu Świętokrzyskim stał się w ub. roku przedmiotem zainteresowania prokuratury (por. http://wgospodarce.pl/opinie/19784-afera-w-swietokrzyskim-banku-zywnosci ). Czy dlatego właśnie Stowarzyszenie Sabat Krajno (kuźnia obecnej gminnej władzy), zajmujące się dotąd rozdzielaniem tzw. „darów”, przezornie zdystansowało się od wrażliwej funkcji dobroczynnej i współpracy z Bankiem Żywności…?

 

Z listów

(6.10.2016)

Szanowna Redakcjo

W Biuletynie Informacji Publicznej gminy Bodzentyn, pod internetowym adresem http://www.bodzentyn.bip.jur.pl/dokumenty/zarzadzenie_76_2016.pdf, ukazało się ogłoszenie o naborze na wolne stanowisko urzędnicze ds. obsługi Rady Miejskiej i Burmistrza w Urzędzie Miasta i Gminy  Bodzentyn. Zdziwi to z pewnością tych wszystkich, którzy uwierzyli w bajeczkę o „odchudzaniu” administracji, o tym, że powyborcze zwolnienia pracowników to tylko troska o finanse gminy. Takimi wytartymi sloganami mieszkańcy karmieni są na każdym spotkaniu. Napisana przez kogoś dwa lata temu kartka z liczbą zwolnionych z gminy pracowników mocno się zdezaktualizowała i pożółkła. Teraz, wśród pracowników, co niektórzy w ogóle się nie znają. W Urzędzie Miasta i Gminy wystarczy niefortunnie wypowiedzieć słowo emerytura lub ciąża, aby na drugi dzień zapoznać się z następcą, którego należy przyuczyć. Liczba nowych jest tak duża, że magistrat postanowił nadbudować piętro.

Zdumieni będą również ci, którzy obserwowali ogłoszony w maju zarządzeniem Nr 36/2016 irracjonalny konkurs na takie samo stanowisko.Przecież radnych jest nadal 15, a i Burmistrz póki co jeden (i to z tendencją spadkową).

Po co wobec tego druga osoba do obsługi Rady Miejskiej i Burmistrza? Jaki ma sens obciążanie budżetu dodatkowym pracownikiem, kiedy dopiero co, z kasy podatników, wypłacone zostały wielotysięczne odszkodowania za różnego rodzaju zwolnienia?

Analiza sytuacji politycznej w gminie Bodzentyn daje odpowiedź.

Po wygranych wyborach obecny jeszcze na dzień dzisiejszy Burmistrz, nie omieszkał skorzystać z możliwości jakie dawała mu wprowadzona 21.11.2008 r. Ustawa o pracownikach samorządowych. Zezwala ona na zatrudnianie, z pominięciem konkursów,doradców i asystentów (czytaj: swojaków, którym trzeba się odwdzięczyć). Oczywiście stanowiska te obstawione zostały w pierwszej kolejności jeszcze pod koniec 2014 r. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że ustawodawca określił ich maksymalną liczbę. W gminach do 20 tys. mieszkańców to 3.

W bodzentyńskim ratuszu asystent gonił doradcę, a ten następnego. Dawną sekretarkę zastąpiła asystentka, obecny sekretarz najpierw był asystentem lub doradcą zanim „szczęśliwie” wygrał konkurs na sekretarza, pełnomocnik wyborczy burmistrza również był doradcą, czy też asystentem, doradzając jednocześnie za ciężką dubeltową kasę, miejscowej minister zdrowia, Małgorzacie Szymańskiej.

Taki to luksus daje wspomniana ustawa. Każdy bez względu na wiedzę i kompetencje może zostać doradcą lub asystentem. Niestety, stare powiedzenie mówi, że każdy kij ma dwa końce. Luksusowe zapisy ustawy również. Niedogodnością tych stanowisk jest to, że kiedy burmistrz przestaje być burmistrzem, automatycznie asystenci i doradcy tracą pracę. I tu jest pies pogrzebany. Wracając na bodzentyńskie podwórko, wiadomym jest wszem i wobec, że Burmistrz Bodzentyna chciał sobie porządzić jako burmistrz (przecież to dla niego to tylko praca sezonowa – wypowiedź dla telewizji świętokrzyskiej), ale też mieć bezpieczną przystań w ŚPN, tak na wszelki wypadek. A kodeks wyborczy zabrania łączenia stanowisk samorządowych z administracją rządową, którą bez wątpienia jest ŚPN. W następstwie tego Pani Komisarz Wyborcza wygasiła Burmistrzowi Skibie mandat. Co prawda burmistrz nieustannie, raz w terminie, raz nie, odwołuje się od decyzji, ale w głębi ducha wie, że na niewiele się to zda i kiedyś droga odwołań się wyczerpie. Nawet zwlekanie z odbiorem korespondencji od Komisarza Wyborczego nie może trwać w nieskończoność. Aby obecna asystentka z sekretariatu nie straciła pracy jak Burmistrz przestanie nim być, trzeba dla odmiany obsadzić ją na stanowiskuds. obsługi Rady Miejskiej i Burmistrza. Dokumenty można składać do 10 października, ale już teraz wiadomo kto go wygra, tym bardziej, że komisja konkursowa wybitnie znajoma. Gdyby punkty bukmacherskie przyjmowały zakłady, można by, przy niewielkim ryzyku,dużo zarobić.

Kompletowanie potrzebnych dokumentów przez inne osoby jest tylko stratą czasu. Wcześniejsze „konkursy” pokazały przecież jak to działa.

Oczywiście czystym zbiegiem okoliczności jest fakt, że jak się okazuje, w samorządowej pracy, największe doświadczenie mają pracownicy Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Oto były dyrektor ŚPN ogłasza teraz przetargi w gminie, a były oprowadzacz wycieczek szkolnych po korytarzach ŚPN był najlepszym kandydatem na szefa gminnej kultury. Jako jedyny nawet spełnił twardy warunek  co najmniej 10-letniego, udokumentowanego stażu pracy w administracji publicznej. Można było dać wymóg mniejszego doświadczenia, ale wtedy spełniałby go drugi z kandydatów, a przecież nie o to chodziło.

B.P.

 

Droga, która miała łączyć…

(5.10.2016)

Na pograniczu dwóch gmin – Bodzentyna  i Górna dotykają do siebie dwie peryferyjne wioski – Wilków i należące już do gminy Górno – Krajno Zagórze. Wioski połączone są kilkuset metrowym łącznikiem drogowym, który obydwie gminy przy wsparciu z zewnątrz, postanowiły zmodernizować (czyli uczynić przejezdnym).  O ile wójt Łysak uwinął się dosyć szybko z wykupem gruntów i wykonaniem znacznej części swojego działu, o tyle burmistrz Skiba ociąga się i jakby nie spieszy..

Pierwsza rzecz, to brak w naszej gminie polityki inwestycyjnej, która polega na przyjęciu priorytetów i … stopniowej realizacji. U nas o kolejności inwestycji decyduje się przypadkowo. Kto ważniejszy i skuteczniejszy w „przypominaniu” zasług przedwyborczych albo przyszłych potrzeb – ten lepszy, czyli pierwszy. Praktycznie pieniędzy brakuje na wszystko, czemu trudno się dziwić obserwując karygodną rozrzutność w biurokracji, tzw. kulturze i samorządowych przybudówkach. A jeżeli brakuje na wszystko – to trzeba pozorować i nieogryzioną do końca budżetową kość rzucać według grafika wyborczego…  Powróćmy jednak do naszej inwestycji. Gmina mogłaby liczyć na 60% udział źródeł zewnętrznych, więc pokusa podjęcia inwestycji jest kusząca. No ale w kolejce jest również chodnik w Psarach, a na obie inwestycje może nie starczyć. Do tego dochodzi konflikt w Górnie miedzy tamtejszym włodarzem, a klanem Skibów… Zrezygnować z drogi nie sposób, bo to „nie politycznie”, ale przeciągać można. Okazją stał się problem wykupu jednej z działek. Właścicielowi  złożono karkołomną ofertę … 5 zł. za m2. Przypomnę, że rzeczoznawcy Urzędu Wojewódzkiego wyceniają ten typ gruntu na ok. 18 zł., a sama gmina, gdy chodzi o zaufanych lub zaprzyjaźnionych oferentów, pieniędzy nie żałuje. Tu chodziłoby tylko o rzetelną cenę. Właściciel zgodził się w końcu na 15 zł., ale gmina z wielkimi oporami podniosła stawkę do 10 zł. i basta. W razie czego zwali się winę na „pazernego” rolnika i radnego Kołomańskiego,  który od początku zaangażował się w sprawę, twierdząc, że gmina nie może traktować inaczej biedniejszych mieszkańców i tych wpływowych i stosować przy wykupie gruntów podwójnej miary. Niejasna pozostaje postawa przewodniczącego Kózki, który zaangażował się na rzecz zaoszczędzenia na rolniku, nie dostrzegając chyba, ze stał się narzędziem tych, którym droga w Wilkowie jest potrzebna jak zeszłoroczny śnieg.

Wójt Łysak zniecierpliwiony opieszałością bodzentyńskich włodarzy wycofał się w końcu ze wspólnej inwestycji, ale jest to być może jedynie nacisk na partnerów, aby nie zwlekali z wykonaniem zobowiązań.

Sprawa inwestycji w Wilkowie jest jednak ważna jako wskaźnik operatywności i gospodarności naszych władz. Otóż ich obowiązkiem jest wypracowanie strategii inwestycyjnej – przyjęcia wspomnianych priorytetów, narzucenia reżymu oszczędnościowego w innych działach budżetowych i rzeczywista, a nie pozorowana praca

Piotr  Opozda

powered by QuatroCMS